Taki wstyd, Joanna Jagiełło

„Miasta pamiętają. Domy są pełne historii, a ulicami nadal przechodzą wszyscy ci ludzie, którzy kiedyś nimi szli. Port pamięta każdą łódź, która do niego zawinęła. A ta droga na plażę każde odciśnięcie sandała, klapka, każdy ślad psiej łapy. To dlatego w niektórych miejscach czujesz się nieswojo. Jakby coś wisiało w powietrzu. To pamięć. Drewna, kamienia, piasku. Emocje wbijają się w ściany, drzwi, bruk, pozostają niezmywalne, jak plamy tłuszczu”

Sylwester 2013 roku. Zima, mróz, impreza. Na Helu trwają przygotowania do koncertu miejscowego chóru. Jonasz, kierownik zespołu, zostaje zamordowany.
Bydgoszcz, rok 1909. Samotna, śmiertelnie chora matka zostaje rozdzielona z dzieckiem.
Lipiec 2014. Dwójka młodych ludzi rozpoczyna urlop na Helu. Dziewczyna, Marta, jest dziennikarką. Wiadomość o noworocznym zabójstwie pobudza jej reporterskie instynkty. Jak pies gończy rzuci się na nierozwiązaną sprawę śmierci Jonasza.

"Taki wstyd" to złożona, wielowątkowa opowieść. Mamy kilka linii fabularnych, odmienne czasy i miejsca akcji, różnych bohaterów, różne punkty odniesienia i różne perspektywy. To jedna z metod na zagmatwanie historii i wyciśnięcie z wielu elementów pysznego zaplątania, z czego skwapliwie korzysta wielu autorów. Ale to nie jest łatwe. Wymaga drobiazgowości i pieczołowitości, a także… dobrego pomysłu. Samo postanowienie, że się stworzy wielowątkową opowieść, nie wystarczy. Czasami lepiej postawić na prostotę, niż na siłę kombinować i zagęszczać.

To druga książka beletrystyczna dla dorosłych Joanny Jagiełło (poza tym pisze książki dla dzieci i młodzieży), a pierwsza, którą przeczytałam. I prawdopodobnie ostatnia. Mam wrażenie, że tutaj błyskotliwy pomysł i wynikający z niego niesamowity potencjał fabularny został zaprzepaszczony pod nawałem dobrych chęci. Nadmiar faktów, postaci, rozbieganych wątków sprawił, że fabuła, zamiast się ładnie zaplątać jak kłębek wełny po spotkaniu z półrocznym kociakiem, stała się płaska i bezbarwna. Książka, opisywana jako rasowy kryminał, z kryminałem nie ma zbyt wiele wspólnego. Uwaga nie skupia się na jednym wiodącym wątku, jest rozwleczona i porozkładana na kilka różnych motywów, z czego część jest zupełnie niepotrzebna i nie wnosi niczego do całości. Poza objętością i frustracją czytelnika.
Pierwsza linia fabularna, dotycząca losów kobiet sprzed lat (nawet sprzed wieku), porusza ważne kwestie społeczno-obyczajowe. Wczesne ciąże, piętno samotności, potępienie i ostracyzm społeczny składają się na obraz kilku kobiet, których historie składają się na opis tytułowego „wstydu”. Jest to świetnie zrealizowany wątek, poruszający, wiarygodny, wywołujący emocje. Gdyby został rozbudowany, powieść by zyskała. Najwyraźniej trudna do opanowania inspiracja skandynawską literaturą kryminalną nie przysłużyła się Autorce, bowiem wprowadzenie warstwy kryminalnej wywołał chaos i pozostawił po sobie niedosyt. Być może jestem zbyt wymagająca czy zaawansowana w kryminale, ale gdy opowieść jest oparta na motywie morderstwa, to właśnie tego się od niej oczekuje. Dynamiki, tajemnicy, śledztwa. Niestety, tutaj osoba mordercy zostaje bardzo szybko zdemaskowana przez czytelnika, śledztwo Marty jest niewiarygodne, a i trudno oprzeć się wrażeniu, że pewne elementy zostały wprowadzone na siłę.

Nie neguję talentu Joanny Jagiełło, bo pisze lekko, kwieciście, wręcz poetycko. Ale ten nadmiar eufemizmów i metafor również zaczął w pewnym momencie przeszkadzać. Zabrakło tu umiaru i dostosowania stylu do czytelnika. Być może Jagiełło powinna skupić się na tym, co robi najlepiej, czyli poprzestać na opowieściach dla młodszych, gdyż w tej materii nie wątpię, że sobie świetnie radzi. Kryminał ewidentnie nie jest jej konikiem, a przynajmniej nie teraz. Poprawa warsztatu, sprecyzowanie tematu i głębsze przeniknięcie w całą sieć powiązań i inspiracji mogłyby pomóc. Niemniej Jagiełło ma w sobie wrażliwość, która wyśmienicie kontrastuje z opisywanymi tragediami. Widać zaangażowanie Autorki w losy swoich bohaterek. Tych, które doznały wstydu zarezerwowanego tylko dla panien z dzieckiem. Ta linia fabularna, o czym pisałam, jest najmocniejsza i zdecydowanie powinna wieść prym. Dorzucanie do tego dziennikarki i morderstwa było niepotrzebne. Kłania się tutaj brzytwa Ockhama.

źr. www.gohel.pl

Mogę pokusić się o stwierdzenie, że „Taki wstyd” to bardzo statyczny, spokojny i nieco chaotyczny prototyp książki, która mogłaby być świetna, gdyby ją dopracować. Małomiasteczkowość, klimat miejsca akcji, atmosfera tajemnicy – to wszystko stanowi rewelacyjny punkt wyjścia. Jak widać to nie wystarczy. Czasami nie da się złapać kilku srok za ogon z jednakowym skutkiem.

Reasumując, książka Joanny Jagiełło nie spełniła moich oczekiwań. Mniej zaawansowany czytelnik mógłby się przy niej nieźle bawić, gdyż lekki język wciąga, a dobry skład ułatwia czytanie. Śliczna okładka utrzymana w odcieniach szarości współgra z fabułą. Wszystko jest niby okej, ale czegoś zabrakło, a czegoś było zdecydowanie za dużo. Książkę poleciłabym nastolatkom (w połowie drugiej dekady życia) – nie ma tu makabry, jest miłość, przestroga, obyczajowość i wszystkie te rzeczy, które mogłyby wycisnąć łzy z młodych oczu. Jeśli ktoś właśnie tego szuka, to u Jagiełło to znajdzie. Ja szukam dalej.

„Taki wstyd”
Joanna Jagiełło
Nasza Księgarnia 2016

Taki wstyd [Joanna Jagiełło]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Komentarze