Śnieg przykryje śnieg, Levi Henriksen
„Człowiekowi nigdy nie udaje się odpokutować swoich grzechów, człowiek staje się swoimi grzechami i niesie je ze sobą, z każdym krokiem zbliżając się do sosnowej skrzyni”
Dan Kaspersen dopiero co wyszedł z więzienia i, tak naprawdę, jeszcze nie zdoła oswoić się z odzyskaną wolnością, gdy proza życia gorzko zaśmieje mu się w twarz. Jego brat popełnił samobójstwo, i to właśnie Dan będzie musiał zająć się domem rodzinnym i niewielkim gospodarstwem, pozostawionym przez Jakoba. Powrót do wsi, w której się wychował, przywróci wspomnienia i wywoła lawinę pytań bez odpowiedzi. Czy Jakob naprawdę popełnił samobójstwo?
Levi Henriksen snl.no |
„Śnieg przykryje śnieg” to powieść, którą ja lubię określać jako „rozplątywanie nitki”. Poznajemy skomplikowanego bohatera, od samego początku postawionego w trudnej sytuacji, i powoli rozplątujemy kryjącą się za tą sytuacją historię. Oszczędnie dozowane przez autora informacje przetykane są srogą, nieprzyjazną rzeczywistością Skogli i rodzącym się uczuciem pomiędzy Danem a uroczą Moną. Dan jest zupełnie taki, jak cała fabuła książki – skryty, nieufny, niezmiernie powoli ukazujący swoje prawdziwe oblicze. Powieść, utrzymana w dość żałobnym tonie, jest nieco ponura, refleksyjna, momentami melancholijna; powiedziałabym wręcz, że jest stereotypowo skandynawska. Nawet wątek miłosny został tu przedstawiony w lakoniczny, chłodny sposób. Momenty, kiedy historia się rozjaśnia, kiedy pojawia się element z natury radosny, i tak są okryte całunem smutku. Odpowiedzialnym za to jest język powieści – lapidarny, rzeczowy, acz paradoksalnie poprzetykany filozoficznymi przemyśleniami i dywagacjami natury religijnej. Właśnie religia – a konkretnie wierzenia zielonoświątkowców – stanowią jeden z najistotniejszych elementów powieści, bowiem ojciec Dana był za życia ważną figurą w lokalnym zborze. Na pierwszy plan jednak wysuwa się braterstwo, wspomnienia Dana o zmarłym bracie, poczucie żalu za utraconym czasem i silna tęsknota. Wątek tajemnicy czy próby dochodzenia do prawdy skrywającej prawdziwą przyczynę śmierci Jakoba jest mocno zbagatelizowany, Dan właściwie z góry przyjmuje oficjalną wersję i ewentualne wątpliwości pojawiają się w jego głowie jedynie sporadycznie. Więcej uwagi poświęca mieszkańcom Skogli, przyjaciołom – jest ich ledwie garstka – i wrogom, z którymi łączy Dana niefortunna akcja z przeszłości, przyczyna jego uwięzienia, i była dziewczyna. Mężczyzna niespiesznie odkrywa, jaki był jego brat przed śmiercią, z kim chodził i w co wierzył, planuje sprzedaż domu, spotyka się z Moną, a jednocześnie będąc posądzonym o pobicie pewnego staruszka walczy z nieprzychylnymi spojrzeniami przechodniów i przypisaną mu, najwyraźniej już na zawsze, łatką kryminalisty.
„Śnieg przykryje śnieg” nie jest w żadnym razie kryminałem. To opowieść o żałobie, o pokucie, o powrocie do domu, o niesprawiedliwości i poczuciu krzywdy; opowieść, w której wątek kryminalny został jedynie lekko zarysowany, by stanowić cień opadający na treść, budzące niepokój wrażenie czy zaledwie dalekie tło historii. Historii ponurej, smutnej, melancholijnej, mało dynamicznej. Trudno mi jednoznacznie ją ocenić, gdyż z kilku względów „Śnieg przykryje śnieg” jest jak najbardziej warty polecenia, ale mnie, tak generalnie, mocno rozczarował i odrobinę znużył. Porównanie do prozy Cormaca McCarthy’ego tylko wzmogło moje rozczarowanie. Sugerując się obietnicą na okładce, jakoby powieść była nieziemskim thrillerem, spodziewałam się dobrej intrygi kryminalnej z solidnie zbudowaną warstwą psychologiczną postaci i zaskakującym zakończeniem. Dostałam jednak dramatyczną powieść obyczajową z ledwie kropelką tajemnicy. Ta kropelka, niestety, tym razem nie zaspokoiła mojego pragnienia.
Reasumując, powieść Henriksena mogę polecić czytelnikom poszukującym w powieściach spokoju i lubującym się w rozważaniach o życiu, Bogu i naturze człowieka, ukazanych w realiach zimnej, nieprzyjaznej Skandynawii. Jeśli poszukujecie jednak opowieści dynamicznej, z wartką akcją i mocnym wątkiem kryminalnym, ta książka nie jest dla Was; sądzę, że „Śnieg przykryje śnieg” powinien stać na półce z literaturą obyczajową, a wówczas z pewnością odnalazłby „swoich” czytelników. Muszę jednak pochwalić Wydawcę za świetne wydanie, opatrzone enigmatycznymi zakładkami, opisujących fabułę. Nie zdradzę Wam, co mówią poszczególne ikony – jeśli jesteście ciekawi, po prostu kupcie tę książkę i przeczytajcie. Może Was zauroczy?
Śnieg przykryje śnieg
Levi Henriksen
Smak Słowa 2015
Komentarze
Prześlij komentarz