Lodowa Kąpiel, Kjell Ola Dahl


Lena Stigersand to świetna policjantka, która znalazła dla siebie miejsce w tym zdominowanym przez mężczyzn zawodzie skutecznością, przenikliwością i sporą samokontrolą. Kiedy w Oslo dojdzie do kilku, z pozoru nie związanych ze sobą wypadków, to właśnie Lena jako pierwsza zacznie łączyć poszczególne kropki ze sobą i przyglądać się wydobywającym się powoli konturom grubszej sprawy. Śmierć urzędnika, znalezionego w basenie portowym, zdaje się być niczym szczególnym – ot, facet wracał podpity z kolacji i niefortunnie wpadł do wody przy minusowej temperaturze; logiczne, że utonął. Samobójstwo bezdomnej narkomanki również wydaje się pozbawione tajemnic – kobieta rzuciła się pod kolejkę metra, koniec, kropka. Ambitna policjantka czuje, że coś tu nie pasuje, i choć sama ma na głowie masę problemów – zarówno zdrowotnych, jak i sercowych – zacznie grzebać w przeszłości ofiar. Aż dojdzie do tego, że żadne z wydarzeń nie było przypadkowe…

„Lodowa kąpiel” to niesamowicie schematyczny kryminał. Można powiedzieć, że autor wydrukował sobie spis punktów, które musi zawrzeć w powieści, i systematycznie je odhaczał. Ale bynajmniej nie jest to wada – pomimo tej schematyczności czytelnik wciąż czuje zainteresowanie i to na tyle mocne, iż nie jest w stanie tak łatwo oderwać się od lektury. To gigantyczny plus dla Autora – napisać powieść wzorową, acz nie poskąpić jej indywidualności i elementów utrzymujących napięcie, jednocześnie nieco wyróżniających ją spośród innych, podobnych. Podobnie rzecz ma się z pełnokrwistymi, mocno obrysowanymi postaciami - począwszy od głównej bohaterki, Leny – niejednoznacznej i silnej osobowości - mającej tak ludzie słabości i nie będącej wcale superbohaterką ze stali, do Gunnarstrandy – choć służbisty, to jednak dobrego kolegi i mądrego gliny. Mamy tutaj przekrój wiarygodnych profili psychologicznych i jeszcze bardziej wiarygodnych reakcji. Wielopłaszczyznowa zagadka odkrywana jest stopniowo, przez co przypomina grę w kręgle lub rozbijanie kul bilardowych. Wystarczy jeden trop, jedno powiązanie, by cały skwapliwie przygotowany scenariusz diabli wzięli. I teraz to Lena musi na powrót połączyć te elementy w całość i owy scenariusz rozpracować tak, aby sprawca – bądź sprawcy – ponieśli zasłużoną karę. I, niewykluczone, że sama znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie…

Książka Dahla trzyma w napięciu i wciąga – te trywialne określenia są kluczowe dla pozytywnego odbioru thrillera – przynajmniej przeze mnie. Thriller, który nie zainteresuje czytelnika, już z marszu jest skazany na porażkę. Tutaj występuje syndrom jeszcze jednego rozdziału, a styl autora jest plastyczny i przyjazny dla czytelnika, któremu nie pozostaje mu nic innego, jak dać się porwać. Ostateczne rozwiązanie zagadki nie jest zbyt wymyślne; przyznam, że nie wpadłam na motyw sprawcy, choć szybko go zidentyfikowałam. Nie jest to jednak wina fabuły, ponieważ czytelnik niezbyt zaawansowany w kryminałach raczej się nie będzie tego spodziewał. A nawet jeśli odgadnie personalia mordercy, to i tak czeka go niezły element zaskoczenia – tak, jakby autor zostawił sobie wyjście awaryjne. Dodatkowym plusem jest to, że bohaterowie książki Dahla są bardzo… ludzcy, po prostu. Lena zdaje się być taką dziewczyną z sąsiedztwa, a pozostali – ze swoimi wadami i zaletami – jawią się jako niemal namacalni. Dzięki Jo Nesbo dość dobrze poznałam już topografię Oslo, dlatego przyjemnie było raz jeszcze przejść się po ulicach norweskiej stolicy za pośrednictwem dobrego, miejskiego kryminału.

Myślę, że Norwegia ma dość silną ekipę kryminalnych pisarzy, i w gatunku szeroko określanym „kryminałem skandynawskim” idzie ramię w ramię ze Szwecją, wiodąc prym. Pomimo lodowej atmosfery mroźnego grudnia, ta historia nie solidaryzuje się z pogodą – jest dynamiczna, a niekiedy robi się bardzo gorąco… Dahl nie szczędzi szczegółów, choć – co typowe dla tej literatury – nie ma tu zbyt wiele dosłownej makabry. Nastrój grozy i niewytłumaczalnego lęku jednak wciąż nie mija, a czytelnik nie może pozbyć się wrażenia, że w każdej chwili może się zdarzyć coś niespodziewanego. Oto kolejny ogromny plus prozy Dahla.

Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić. Nie jest to wybitne arcydzieło, raczej przyzwoite, trzymające w napięciu kryminalne czytadło. Co nie znaczy, że nie sprawi przyjemności czytającemu podczas coraz to cieplejszych, wiosennych nocy. Stuprocentowa, norweska rozrywka warta poświęconego na nią czasu.





Isbaderentłum. Milena Skoczko, Wydawnictwo Czarne 2014

ISBN: 9788375367294. Liczba stron: 336


Komentarze