Na Dzień Kobiet


Drogie Panie,

z okazji naszego święta (nie wgłębiajmy się w symbolikę, feminizm i światopoglądy) postanowiłam sporządzić małą galerię - uwaga - pisarzy. Ufam, że i Wy - tak jak ja - cenicie u płci przeciwnej przede wszystkim umysł, ale nikt nie powiedział, że ładne opakowanie jest zbędne :) Wręcz przeciwnie! Pozwolę sobie teraz przedstawić Wam, moje drogie, kilku panów, których pióro jest znane i obnażone w licznych powieściach, zaś lico - niekiedy ukryte. Są gusta i guściki, ale ja mam kilku faworytów, których fizjonomia jest nad wyraz miła dla oka ;)

John Grisham:


Rocznik '55, żonaty z dwójką dzieci. Żyje w stanie Virginia, USA. Z wykształcenia prawnik. Specjalizuje się w kryminałach prawniczych - wiele jego powieści zostało przeniesionych na ekran. 
Parę lat temu - niezłe ciacho, teraz może co najwyżej stawać obok Clooneya i Costnera. Idealny kandydat na trzeciego męża. 








Joe Hill:

Rocznik '72, niestety rzadko wychodzi na zdjęciach tak dobrze, jak na zaprezentowanym. W rzeczywistości brzydal, ma urodę po ojcu - Stephenie Kingu, który też urodą nie grzeszy. A czy grzeszy talentem, jak tatuś? Sprawa dyskusyjna. 
Póki co Joseph napisał dwie powieści, oczywiście horrory, i mnóstwo opowiadań. 
Obecnie mieszka z żonką i trójką synów (pomiotów Mistrza Grozy trzeciego pokolenia - brzmi obiecująco) w New Hampshire.







Dennis Lehane:

Rocznik '65. Autor licznych powieści kryminalnych. 
Mieszka w Bostonie. Dwukrotnie żonaty, ma córkę.
Występuję okazjonalnie w serialu "Castle".
Zna Clinta Eastwooda.













Yann Martel:


Rocznik '63. Pisarz i podróżnik. Urodził się w Hiszpanii, mieszka w Kanadzie, a po drodze zwiedził kawał świata. Żadnej pracy się nie boi - wedle Wikipedii zmywał naczynia, a obecnie ćwiczy jogę i jest wolontariuszem w hospicjach. 





Nicholas Sparks:

Rocznik '65. Najbardziej znany pisarz romansów, jaki stąpał po Ziemi. Ciekawostka - urodził się w Sylwestra.
Ma trzech synów i dwie córki, bliźniaczki. Mieszka z żoną w Północnej Karolinie i jest mega filantropem. Założył i ufundował katolicki college. 









Stuart MacBride:

Rocznik '69. Szkot. Ma żonę i kota imieniem Grendel. Uprawiają ziemniaki i inne, jak sam mówi, chwasty.
Twórca fenomenalnych w moim odczuciu kryminałów o sierżancie Loganie McRae.










Oscar Wilde:

Rocznik 1854. Już nie żyje (jakby ktoś nie był na 100% pewny). Irlandczyk, dlatego znajduje się na tej liście. Choć brzydal, to mam słabość do Irlandczyków. Tyle, że Wilde raczej nie charakteryzował się irlandzkim humorem... I siedział w więzieniu. Bazinga! ;)




Jo Nesbo:

Rocznik '60. Mieszka w Oslo. Ekonomista (sic!) i członek rockowego zespołu  Di Derre, a także solista. Był też świetnym piłkarzem, póki nie złamał nogi w kostce. Oprócz błyskotliwych kryminałów napisał również kilka książek dla dzieci (seria z Doktorem Proktorem). 







Dan Brown:

Rocznik '64, niemalże sąsiad rodziny Kingów - mieszka w Nowej Anglii. Żonaty, były muzyk. Najbardziej znany z powieści o mrocznych tajemnicach Watykanu z doktorem Langdonem w roli głównej. Jest niemożliwie bogaty.








Sebastian Fitzek:

Rocznik '71. Mieszka w Berlinie z żoną, dzieckiem i psem. Pracuje w rozgłośni radiowej, a w wolnym czasie pisze thrillery psychologiczne. 







Simon Beckett:

Rocznik '60. Obecnie żyje w Sheffield, w Wielkiej Brytanii. Inspirację do napisania "Chemii śmierci" zaczerpnął z Trupiej Farmy, którą odwiedził jako dziennikarz. I jak dobrze dla nas, czytelników, że odkrył w sobie powołanie do pisania książek.




Lee Child:

Rocznik '54. Naprawdę nazywa się Jim Grant. Brytyjski autor kryminałów, obecnie mieszka z żoną i córką w Stanach. Przez 18 lat pracował w telewizji w Manchesterze. Funduje studentom stypendia Jacka Reachera, nazwane tak na cześć bohatera jego książek. 








Robert McLiam Wilson:

Rocznik '64, urodzony w Belfaście. Napisał 3,5 książki - trzy świetne (czytałam, to wiem) i jedną, podobno, bo przekładają czas jej wydania od 2006 roku. Napisał także książkę o biedzie. Obecnie mieszka z żoną w Paryżu.



Na którym z panów na dłużej zawiesiłyście oko? ;)


I na koniec - piosenka adekwatna do posta. Pasuje, wszakże z każdym z tych panów możemy się na chwilę zapomnieć i z każdym możemy przeżyć 'czarujący epizodzik' - podczas lektury ich książek ;)



Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia, 
na miłosny, czarujący Zwischenruf, 
który niczego nie narusza i nie zmienia 
bez zobowiązań, zaklęć, przysiąg, wielkich słów. 
Kotku mój, i tobie także o to chodzi, 
to widać w jednej chwili, więc 

przeżyj ze mną czarujący epizodzik, 

co świtem znika i nie rani serc. 


Sobie i Wam - wszystkiego najlepszego!



PS Dzisiaj nie będzie postu z gatunku Archiwum Najlepszych. W przyszłym tygodniu chciałabym jednak poświęcić piątkowy post na najlepszą książkę Stephena Kinga, ale... nie mogę się zdecydować!

Wybrałam 8 najlepszych moim zdaniem powieści Mistrza (spośród przeczytanych), a ostateczny wybór pozostawiam Wam.

Pomóżcie mi w wyborze, głosując w ankiecie (po lewej).

Macie czas do czwartku! ;) Liczę na Wasze głosy.

Komentarze

  1. Żaden mi nie wpada w oko:) ja w ogóle jakoś nie mam swoich ulubieńców do których wzdycham w żadnej kategorii, ani aktorskiej, ani pisarskiej ani żadnej innej:) Za to pierwsze zdjęcie mnie rozbroiło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już dawno mam za sobą okres wzdychania do idoli, ale powyższa galeria jest ot, tak - dla zabawy :) Pierwsze zdjęcie i mnie rozbroiło, gdybym miała spośród powyższych wieszać plakat na ścianie, zapewne byłoby to pierwsze :)

      Usuń
  2. Oooo, świetny pomysł miałaś :D Ciekawe zestawienie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezły pomysł, to jedziem z tym koksem :)
    Grishama czytałam jedną książkę i nie było zachwytów, teraz omijam pana szerokim łukiem. A minę ma jakby obmyślał kolejne morderstwo.
    Joe Hill – na okładce książki, którą czytałam, było foto, ale był strasznie na nim zarośnięty (w sensie, że brodę miał), a tu proszę zupełnie inna facjata. Masz rację, podobny do tatusia :)
    Dwóch kolejnych panów nie znam, a Sparksa nawet lubię, chociaż nie przepadam za jego manierą do mało szczęśliwych zakończeń. Jak czytam romans, to oczekuję banalnego happy endu. Chociaż trzeba mu przyznać, że jak na faceta, to umie pisać o uczuciach.
    Potem znowu nieznane mi twarze, Nesbo i Brown są w porządku. Fitzek jaki młodzieniaszek, wyobrażałam go sobie jako o wiele starszego jegomościa. Tylko taki jakiś chudy się wydaje ;)
    Do książek Becketta nie mogę się przekonać, czytałam trzy i żadna nie wywołała u mnie entuzjazmu.
    Childa bardzo lubię, ale tak naprawdę to wielką miłością darzę Jacka Reachera :D I nie wybaczę temu, kto wpadł na pomysł, aby obsadzić Cruise w roli Reachera. No śmiechu warte. Ostatniego pana nie kojarzę.
    Co do kingowskiej listy, to przeczytałam tylko trzy książki, buuuu, wstyd i hańba, ale zagłosowałam na swój typ :)
    I dla Ciebie wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grisham minę ma jak obrzydliwie bogaty mieszkaniec przedmieść :) Joe Hill owszem, zarośnięty jak yeti, i niezbyt atrakcyjny, ale to zdjęcie akurat nie było takie złe :) Sparksa ja osobiście nie lubię, lubię ekranizacje jego książek, ale same książki - nie bardzo, próbowałam, ale jego styl mi zupełnie nie leży. Fitzek też za przystojny nie jest, ale młodziutki, to może i dlatego tu się znalazł :) Beckett w moim odczuciu jest tu naj (pod względem facjaty), a książki cóż, jednym się podobają, innym nie :) Cruise'a nie znoszę, nie znoszę, nie znoszę. Aha - i nie znoszę. Dlatego ciężko będzie mi ten film oglądać...
      Dziękuję za głos :)

      Usuń
    2. Zdobyłam książki MacBride'a, tralala :D Pofatygowałam się do innej biblioteki, do której chodzę nieco rzadziej, bo to spory kawałek ode mnie, ale się okazało, że mają tego autora i miły pan bibliotekarz przytargał mi od razu cztery książki :) A właśnie się wzięłam za inny kryminał, więc jak się z nim uporał, to biorę na tapetę MacBride'a.

      Usuń
    3. Aż 4? :D :D :D Czyli niedługo będą recenzje. Super! ;D
      Mam tylko nadzieję, że spodobają Ci się tak, jak mi ;)

      Usuń
  4. Niech piszą, piękni być nie muszą :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Żaden z pisarzy nie pociąga mnie fizycznie. (no może ewentualnie Edward Lee, ale tak odrobinkę :)). Ostatnio spodobał mi się pewien aktor- Norman Reedus...oj taaak (starszy facet, ale ma w sobie to COŚ, chociaż na zdjęciach wychodzi raczej średnio :)).Oooo i jeszcze Ryan Gosling (uwielbiam filmy z jego udziałem, takie jak np. Zostań, Miłość Larsa, czy chociażby Wszystko, co dobre..). Nie chcę się za bardzo rozpisywać, więc dodam tylko, że Bruce Willis też mnie kręci :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kochana, gdybym miała zacząć wypisywać, który aktor mnie kręci, to bym pisała jeszcze przez kilka dni ;) Normana Reedusa oglądałam w "Świętych z Bostonu" i ja osobiście wolę tego drugiego, Sean Patricka Flanery :) Ryan - owszem, Bruce - owszem, dorzucam jeszcze Deppa, Reynoldsa i Stathama (zwłaszcza Stathama) ;)

      Usuń
  6. Ja się dłużej zatrzymałam przy Robercie McLiamie Wilsonie. :) Ale i tak żałuję, że Deep nie napisał choć jednej książki, bo już byłyby podstawy do umieszczenia go na tej liście. ;);)

    Co do książki "naj" Kinga, którą chcesz opisywać to zadałaś ogromnie trudne zadanie w postaci ankiety... :) Niemal same smakołyki tylko dlaczego nie ma "To"? Nie czytałaś czy nie przypadło Ci do gustu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robert też jest w gronie i moich faworytów :) Depp jakby napisał książkę, to z pewnością byłby tutaj. I to niejeden raz :)
      "To" nie czytałam jeszcze :) Dlatego go tu nie ma... Więc jak przeczytam, to recenzja tak czy inaczej się pojawi :)

      Usuń
  7. Opis Oscara Wilde'a rozłożył mnie na łopatki, zwłaszcza, że go tu włączyłaś;) Tobie także wszystkiego naj... w dniu naszego święta:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oscar na pewno nie ma w sobie nic z Doriana Graya ;)

      Usuń
  8. A gdzie naczelny "brzydal" powieści kryminalnych, czyli Jeffery Deaver, lat 63? :P

    Randkę z Beckettem planuję w najbliższymc zasie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naczelny brzydal już był. Nie chciałam Wam, dziewczęta, łamać serc :)

      Randka podejrzewam będzie udana, bo to fajny facet ;)

      Usuń
    2. Mmm... Brzmi zachęcająco. Na razie ruszam w podróż do Ameryki Południowej. :)

      Usuń
  9. Wyobraź sobie, że zeżarło mi komentarz, wiec tym razem się już nie rozpisuję, normalnie zafocham się na bloggera.

    Najseksowniejszym organem u mężczyzny jest mózg, wiec samo przez się, że pisarze kręcą jak diabli. Z Twojego zestawienia najbardziej na mnie działa Grisham i Robert McLiam Wilson, oj podobają mi się niesamowicie. Simona Becketta mam po sąsiedzku, bo mój sąsiad wygląda identycznie, dlatego już się opatrzyłam :-)

    Zagłosowałam w Twojej ankiecie, ale brakuje mi "Dolores Claiborne" i "Gry Geralda", ale to nic, obstawiłam "Zieloną milę".

    Ściskacze z okazji dnia Babeczek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - mózg to fajna rzecz, dobrze, aby miał go każdy facet ;)
      Robercik i mnie się podoba, ale i Beckett, i Nesbo... Szkoda, że wszyscy starzy, żonaci i daleko ;)
      Twojego sąsiada chętnie poznam. Kiedy zapraszasz na kawę? ;)

      "Dolores Claiborne" już recenzowałam, dlatego nie pojawi się w Archiwum (podobnie jak "Dallas 63"), a "Gra Geralda" aż tak fantastyczna dla mnie nie była. Choć nie powiem, niezła :)

      Dziękować ;)

      Usuń
  10. No właśnie co z Deaverem!? A tak na poważnie to ja mam zawsze ten problem, że gdy zobaczę zdjęcie autora książki to mi głupio. Sama nie wiem dlaczego. Może mi trudno sobie wyobrazić, że w tej konkretnej głowie pojawił się pomysł napisania takiej to a takiej książki.
    Najlepszego!
    kolodynska.pl
    ja dzisiaj pojechałam po całości z okazji Dnia Kobiet ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deaver kojarzy mi się z tym gościem z Simpsonów i już. Jak jesteś ciekawa, z którym, to pod recenzją "Kolekcjonera kości" jest link w komentarzach ;P
      Wiem, co masz na myśli. Jak się zobaczy twarz osoby, która napisała coś wspaniałego, to ma się wrażenie, że cały czar prysł. Że to naprawdę napisał człowiek ;)
      Zaraz do Ciebie lecę, widzę szarości... 50 odcieni szarości... ;)

      Usuń
  11. Nienawidzę Cię ;D! Rozumiem, że można mieć parę ulubionych książek Kinga, ale nie da się wybrać tylko jednej... I teraz mam mętlik w głowie, która książka ma być ta naj ;P (Gdzie "Dolores..." ;D). Ale ciekawy pomysł... już się nie mogę doczekać :)))!

    Fajne zestawienie szurnęłaś :). Na początku u Roberta McLiama Wilsona przeczytałem, że napisał książkę o obiedzie (?)WTF :D(?). W sumie byłby może nawet bestseller.

    Życzę mile spędzonego wieczoru Twojego święta. Na razie życzeń nie składam... ale już niedługo coś się pojawi :).
    Pozdrawiam!
    Melon

    PS: A teraz pytanie do Ciebie Paulina... Z którym z tych Panów z pierwszego zdjęcia najchętniej byś... no wiesz... wypiła poszczególny trunek (pewnie myślałaś, że... Ach Ty, Ty, niegrzeczna :P)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dolores" już była Melonie! Nawet chyba komentowałeś recenzję! Przeca 2 razy pisać nie będę! ;)
      O obiadach było sporo książek. Dział: kulinaria ;P

      Co do PS - jeśli mam do wyboru wypicie z którymś z powyższych trunku to Nesbo lub Beckett. Nic nie myślałam, gdybym myślała o czymś niegrzecznym, to wybrałabym kogoś innego ;) I tu Cię mam! ;)

      Usuń
    2. A właśnie ja Cię mam... napisałem, że "z którym z Panów z PIERWSZEGO ZDJĘCIA" :D. Aaa i kto jest górą haha :P.

      Usuń
    3. Aaaa. Niedopatrzenie :) Z żadnym, drogi Melonie. Zabrałabym im te flaszki i poszła w tango z koleżankami ;)

      Usuń
    4. No nie spodziewałem się takiej odpowiedzi :D. Ale ciekawy pomysł :).

      Usuń
  12. Nesbo i Hill to moi faworyci z tego zestawu - Joe jeszcze nie jest takim brzydalem jak jego ojciec...:D W ogóle teraz mi się przypomniało, że rysowałam Stephena na wakacjach - jak znajdę gdzieś te rysunki, to wrzucę z ciekawości;)
    Brakuje mi tutaj długowłosych facetów;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martel ma szopę, można by uznać, że ma włosy średniej długości ;)
      Joe jest mniejszym brzydalem, jak ojciec? No nie wiem. Gdyby młodszemu Stephenowi zabrać okulary z denek od piwa, byłby chyba nieco ładniejszy od syna. Tak czy inaczej, obaj urodą nie grzeszą ;)
      Wrzucaj rysunki!!!

      Usuń
  13. Pierwsze zdjęcie, które zamieściłaś nie sugerowało, że dalej będzie o facetach z mózgiem :P
    Ciekawy pomysł! Choć mi specjalnie żaden pan nie przypadł do gustu. Choć Fitzek i McLiam Wilson....
    Ale dowiedziałam się ciekawej rzeczy, że Lehane występuje okazjonalnie w jednym z moich ulubionych seriali!
    I dobrze, że napisałaś, że Wilde nie żyje, wiesz przy współczesnym poziomie medycyny, również tej estetycznej, niczego nie można być pewnym :D:D
    Przesyłam spóźnione życzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jo nesbo jest fajny. Ja osobiście mogłabym Gaimana. Wygląda jak gwiazda rocka ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz