Księżniczka z lodu, Camilla Läckberg
tytuł oryginału: Isprinsessan, 2009
Ale! Jeżeli podejdziemy do książki, jak do historii obyczajowej, babskiej i lekkiej - niezła zabawa gwarantowana. Gdy dotarło do mnie, że z trzymającej w napięciu intrygi kryminalnej nici, przestawiłam się i wówczas książka stała się nie tylko ciekawa, ale i... sympatyczna. Drażniły mnie papierowe, wręcz modelowe postaci. Patrik, wymarzony materiał na męża i ojca dzieci - swoją drogą gdzie się tacy faceci ukrywają? Wspaniale gotuje. Niesamowity w łóżku. Uroczy i dowcipny. Niezwykle mądry i odważny. Świetnie dogadujący się z dziećmi. I, oczywiście, pieruńsko przystojny. Ideał. Następnie - komisarz Mellberg. Irytująca kreatura. Z włosami na pożyczkę. Arogancki, zarozumiały i zbyt pewny siebie bad cop, siedzący całe dnie na dupie za biurkiem i przypisujący sobie wszystkie zasługi tego świata. Dupek. Dalej - siostra Eriki, Anna. Maltretowana żona, chuda, słaba psychicznie i fizycznie. Ciągle kochająca swojego oprawcę, jak tysiące maltretowanych kobiet przed nią i zapewne drugie tyle po niej. Typowa ofiara tyranii i przemocy domowej. I wreszcie - sama Erika. Ona, na szczęście (w końcu główna bohaterka powinna) jest nieco bardziej rozbudowana. Troszkę skomplikowana, ale nie tak bardzo. Moim zdaniem jednak nie ma w niej ikry.
Podczas śledztwa wyjdą na jaw tajemnice, skrzętnie zamiecione pod dywan dwadzieścia pięć lat temu. Pewne trudne sprawy zostaną obnażone, niestety - w niezbyt spektakularny sposób. Mam wrażenie, że autorka nie dała z siebie wszystkiego, mogła wprowadzić nieco więcej mroku i dramatyzmu, miast skupiać się na miłosnych zbliżeniach głównych bohaterów.
Czy sięgnę po kolejne części sagi? Oczywiście! Z nadzieją, że kolejne będą lepsze...
tłumaczenie: Inga Sawicka
Wydawnictwo Czarna Owca, 2009
ISBN: 978-83-7554-105-2
liczba stron: 424
"Spojrzał na swoje znienawidzone dłonie, niosące zarówno piękno, jak i śmierć. Musiał pogodzić się z tą sprzecznością [...] Miłość i śmierć, nienawiść i życie. Te przeciwieństwa przyciągały ich jak światło przyciąga ćmy krążące coraz bliżej płomienia. Ona spłonęła pierwsza"
Wreszcie dorwałam pierwszy tom sagi Camilli Läckberg, na który ostrzyłam pazurki już od dłuższego czasu. I nic nie rozczarowuje tak, jak książka, na którą się trochę za długo czekało.
Nie, nie mogę powiedzieć, że "Księżniczka z lodu" jest beznadziejna. Bo nie jest. Po prostu spodziewałam się czegoś lepszego.
W miejscowości Fjällbacka znalezione zostają zwłoki Alexandry Wijkner. Prawdopodobna przyczyna śmierci - samobójstwo. Kobieta wygląda, jakby podcięła sobie żyły; ciało jest dobrze zachowane, ponieważ w domu nie działał piec, przez co woda w wannie - i same zwłoki - zamarzły. Jednak okazuje się, że nasza księżniczka z lodu nie popełniła samobójstwa, tylko została zamordowana. W tym małym, prowincjonalnym miasteczku u wybrzeży Szwecji takie sprawy są na tyle rzadkie, że policjanci sami nie wiedzą, jak się za to wszystko zabrać. A swoje prywatne śledztwo będzie prowadziła Erika, była przyjaciółka denatki, a także pisarka...
Pierwszy tom sagi to opowieść kryminalna z dominującym wątkiem obyczajowym, historia bardzo spokojna, relaksacyjna, kobieca; ponadto dość przewidywalna i mało zaskakująca. Bohaterowie są bardzo typowi, protagoniści są kryształowi, antagoniści - do cna źli. Autorka nie bawi się w wielowymiarowość postaci, w ukazywanie dobrych i złych stron. Samo morderstwo Alex Wijkner zostaje odsunięte na dalszy plan, a prym wiedzie życie uczuciowe Eriki Falck, pisarki, oraz jej związek z Patrickiem Hedströmem, policjantem, zajmującym się sprawą. Prosty, przystępny język i mnóstwo irytujących truizmów (w stylu: "nadzieja umiera ostatnia" czy "lepiej zaryzykować i stracić, niż nie spróbować") Mamy potem jeszcze jednego trupa i miliard zagadek, luźnych końców, ale ostatecznie dość łatwo udaje się je połączyć - i to jest największa wada książki.
Kryminał, który nie zaskakuje, jest jak dowcip, który nie śmieszy.
Camilla Läckberg |
Oryginalne wydanie |
Książka nie jest żadnym arcydziełem, ale czyta się ją lekko, łatwo i przyjemnie. To takie babskie czytadło, z trupem w tle, w sam raz na relaks po ciężkim dniu. Sztampowa, trywialna fabuła i szablonowe postaci to kiepska recepta na fascynującą lekturę, choć paradoksalnie książka jest miła w odbiorze i wciągająca.
Zresztą, jak widać na okładce wydania szwedzkiego, "Księżniczka z lodu" to "kriminalroman" - podejrzewam, że oznacza to romans kryminalny. W takim razie - jasne, biorę! Ale z umiarem.
Zresztą, jak widać na okładce wydania szwedzkiego, "Księżniczka z lodu" to "kriminalroman" - podejrzewam, że oznacza to romans kryminalny. W takim razie - jasne, biorę! Ale z umiarem.
Czy sięgnę po kolejne części sagi? Oczywiście! Z nadzieją, że kolejne będą lepsze...
| Księżniczka z lodu | Kaznodzieja | Kamieniarz | Ofiara losu | Niemiecki bękart | Syrenka | Latarnik | Fabrykantka aniołków |
Troche nie moje klimaty - nie przepadam za kryminałami. Ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńTa książka stoi na mojej półce od jakiegoś roku i...chociaż już dwa razy do niej podchodziłam ,to nie potrafię przebrnąć przez pierwsze sto ston! :) Również spodziewałam się czegoś lepszego. Nie wiem...może kiedyś dokończę "Księżniczkę z lodu", ale tylko pod warunkiem, że akcja w późniejszych rozdziałach nabierze tempa :). Trochę mnie martwi ten romans w tle. Mam nadzieję, że autorka nie skupiła się za bardzo na tym temacie, bo NA BOGA, ja chcę kryminał, a nie jakieś słodkie pierdu pierdu :D.
OdpowiedzUsuńAno, trochę za dużo było tego słodkiego pierdu pierdu :) Ale liczę na to, że to tylko takie preludium - następne części może będą lepsze :)
UsuńMnie też trochę rozczarowała "Księżniczka z lodu". Ale druga część, "Kaznodzieja", podobała mi sie bardziej. Niedługo sięgnę po "Kamieniarza".
OdpowiedzUsuńMam ochotę spróbować też innych autorów, m. in. Lizę Marklund czy Camillę Ceder.
Tym razem to mnie złapało wiosenne przesilenie, które objawia się m. in. kłopotami z czytaniem. Czytam właśnie "Podpalaczkę" Kinga. Pierwsze 70 stron czytałam od... piątku. Teraz już idzie mi lepiej, ale i tak marzec będzie ciężki pod względem mojego czytelnictwa.
UsuńCiekawa jestem, jak mi podejdzie "Kaznodzieja" ;) Lizę Marklund też mam w planach.
Usuń"Podpalaczkę" kiedyś zaczęłam, ale poddałam się po kilkudziesięciu stronach. Nie zaiskrzyło ;) wbrew obiecującemu tytułowi. Dam jej jeszcze szansę, może drugie podejście będzie owocne, bo słyszałam sporo dobrych opinii :)
Wiosna idzie, może tego nie widać, ale idzie, idzie! To i wszystko będzie lepsze, już niebawem :)
Doszedłem do "kryminał który nie zaskakuje" i w sumie wiem już wszystko. Podobnie miaem z książką Alex Kavy i było to straszliwie irytujące (nawet pomimo dobrego warsztatu autorki). Lackberg kiedyś dorwę, bo słyszałem dużo dobrego o tej autorce, ale zacznę chyba od innej pozycji.
OdpowiedzUsuńO Kavie nie mogę powiedzieć nic złego, ja tam ją lubię w każdym wydaniu :) Ale może nie trafiłam na irytującą książkę jej autorstwa.
UsuńUwielbiam Lackberg i Czarną serię. Księżniczka to tak na początek jest dobra, ale potem są dużo lepsze książki autorki. Zwłaszcza Niemiecki bękart i Fabrykantka aniołków:)
OdpowiedzUsuńZaufam Ci i sięgnę po kolejne, ale zgodnie z chronologią :) Do "Niemieckiego bękarta" i "Fabrykantki..." mam jeszcze daleką drogę...
UsuńNiestety pudło. Nie dla mnie :(. Chyba z nudów nie doszedłbym do końca, a tych nazw miast i imion bohaterów bym nie rozczytał :D.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Melon
* Mówiąc "imiona" miałem na myśli nazwiska... tak tylko stwierdzam, żebyś nie pomyślała sobie, że nie mogę przeczytać słowa Patrik, a tym bardziej Anna :D.
UsuńTak też pomyślałam ;)
UsuńSagę Läckberg bardziej traktuję jako powieści obyczajowe z kryminałem w tle i takie podejście dobrze się sprawdza, bo sama intryga kryminalna jest taka sobie. Przywiązałam się do bohaterów i z chęcią obserwowałam ich zmieniające się relacje (o tak, Mellberg jest irytujący, a później wręcz komiczny, wątek Anny będzie rozwinięty - jak mnie to babsko wkurzało). W porównaniu z pozostałymi tomami, to pierwsza część podobała mi się akurat najmniej, potem jest lepiej.
OdpowiedzUsuńA gdzie kocurek? taki był fajowy, ale wiem, wiem - zmiany muszą być :)
Skoro obiecujesz, że będzie lepiej, to nie pozostaje mi nic innego, jak Ci uwierzyć :) "Kaznodzieję" mam, a niebawem uda mi się wypożyczyć pozostałe części sagi, więc systematycznie będę czytała. Mam szczerą nadzieję, że się nie zawiodę bardziej, niż na "Księżniczce".
UsuńA, tak, tak - zmiany to przypływ natchnienia :)
Z "Syrenki" niestety aż tyle o głównych bohaterach nie wyniosłam, Patrik nie jawił mi się jako facet idealny;) Jako czysty kryminał - zdecydowanie nie, ale mi tamtą część dobrze się czytało.:)
OdpowiedzUsuńMoże inaczej został przedstawiony. W "Księżniczce.." to facet jakiego by sobie każda kobitka życzyła :) Trochę aż zbyt.. Przed oczami miałam metroseksualnego glinę, zdecydowanie wolę brudnego i skacowanego Harry'ego Hole ;)
UsuńJa się właśnie przymierzam do zapoznania się z twórczością tej pani - zastanawiam się i przeglądam.. Pewnie się w końcu tego nie uniknie, ale jakoś nie spieszy mi się do sięgnięcia po pierwszą książkę.
OdpowiedzUsuńSpokojnie możesz sobie odpuścić, bo nie jest zbyt zachwycająca :)
UsuńJestem pod wrażeniem Lackeberg. Dlaczego? Bo świetnie sobie radzi na rynku książki. Księżniczka też nie powaliła mnie na kolana, chociaż tak jak piszesz po dniu ciężkiej pracy można sobie z czystym sumieniem, bez większego wysiłku ją poczytać. A czytałaś Marklund? Bo ja te Panie czytałam na zmianę.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Nie, Marklund jeszcze przede mną. Możesz podać jakiś tytuł, który mnie z miejsca zwali z nóg? Chciałabym zacząć poznawanie tej autorki od czegoś, co jest "wow" ;)
UsuńJa czytałam "Studio sex"
UsuńU mnie ta książka też czeka na swoją kolej od...sama nie wiem już jak długo. :) Widzę po tym co piszesz, że nie muszę tej lektury na gwałt przyśpieszać. ;)
OdpowiedzUsuńOj, lepiej stracić czas na coś lepszego ;)
UsuńNie lubię skandynawskich klimatów, najczęściej bardzo rozczarowuje mnie uwielbiane przez naród kryminały, ale skoro ta książka to babskie czytadło z trupem w tle, to może źle nie będzie ;-)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, patrząc na to jak na babską lekką lekturę to sprawdza się doskonale.
UsuńLäckberg jeszcze przede mną, do tej pory nic jej nie czytałem, ale skandynawski kryminał ostatnio ma się bardzo dobrze, a i mnie te klimaty się całkiem podobają, więc po ten tytuł, albo jakiś inny tej autorki, zamierzam kiedyś sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńTo może weź się za tytuł, który jest bardziej chwalony, niż "Księżniczka z lodu". Chyba, że lubisz lekkie obyczajówki z dużą dozą romansu i szczyptą kryminału :)
UsuńTym razem odpuszczę, bo na czytadło z trupem w tle średnio mam ochotę. Nie lubię półśrodków, a więc albo niech będzie mrocznie i krwiście, albo słodko i babsko.
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam :)
UsuńNastępne są lepsze, ale mnie też Lackberg rozczarowała. Tyle się o niej nasłuchałam, w bibliotece dorwałam tom 3 i 4. Zrobiłam mnóstwo zamieszania, żeby dorwać dwa pierwsze tomy. Pierwszy czytałam w pospiechu przez Święta, drugi musiałam przeczytać równie szybko, żeby odesłać szwagierce, która pracuje w Empiku i mogła pożyczyć książkę. Czekałam na wielkie wow! A tu - tak sobie. Dalej jest nieco lepiej, ale to nadal nie było to, czego się spodziewałam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie obawiam się, że i ja się rozczaruję, ale zanim będę mogła się wypowiadać, to chcę przeczytać całą serię. Żaden wyczyn, bo czyta się bardzo szybko. Przynajmniej tyle ;)
UsuńHej. Piszesz, że jest to "babski czytadło" to znaczy, że dla facetów się nie nadaje ;-)
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie :)
UsuńKolejne tomy - dużo lepsze, choć Lackberg objawieniem w świecie kryminałów się nie okazała. Ot przyjemne i całkiem przyjemne czytadełko.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie cała seria obowiązkowa. Już nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńTeż od długiego czasu poluję na tę książkę. Tylko właśnie się zastanawiam, czy warto;) Ale pewnie przeczytam, tak z ciekawości. Szkoda, że autorka mimo wszystko rozczarowuje...
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale jestem przekonana, że prędzej czy później jakaś trafi w moje ręce i będę mogła się wypowiedzieć, czy mi także spodoba się styl Pani Camilli:)
OdpowiedzUsuńteż jeszcze nie znam autorki, ale w końcu sięgnę:)
OdpowiedzUsuńksiążkę dumnie nabyłam w miniony czwartek w Lidlu, więc na tygodniach pewnie się za nią wezmę. pojęcie nie mam jaki będzie jej odbiór, ale z czystej ciekawości nie mogłam się powstrzymać od zakupu.
OdpowiedzUsuńW Lidlu? W jakiej cenie?
UsuńCzemu w Hajnówce nie ma Lidla :(
Powieści Läcberg nie są na pewno "rasowymi" kryminałami, ale jeśli potraktować je jak powieści obyczajowe, to naprawdę przyjemne lektury. Przeczytałam do tej pory 4 i praktycznie każdą lotem błyskawicy i tylko ostatnia srodze mnie rozczarowała. Nie mniej jednak zamierzam zapoznać się z całą serią :)
OdpowiedzUsuńP.S.
Wyróżniłam Twój blog w ramach Creative Blog Award :)
Szczegóły w linku:
http://kronikachomika.blogspot.com/2013/03/creative-blog-award.html
Pozdrawiam! :)
Dziękuję Ci Chomiczku, ale nie biorę udziału w takich zabawach. Niemniej miło mi, że o mnie pomyślałaś :)
UsuńA mnie się bardzo podobała ;). Oczywiście liczę na to, że kolejne części będą równie udane albo nawet i lepsze. Tak przy okazji - "Kryminał, który nie zaskakuje, jest jak dowcip, który nie śmieszy" - to Twoja myśl? Idealna po prostu!
OdpowiedzUsuńI się zawstydziłam. Może mnie ktoś będzie cytował :)
UsuńI mnie wyprzedziłaś - bo właśnie miałam napisać, że ludzie powinni Cię cytować! Myśl warta zapamiętania, przynajmniej jak dla mnie :).
UsuńJest mi naprawdę miło. Staram się przelewać jakoś myśli, a czasami jest ich tak wiele, że ciężko nadążyć :) Zawsze przyjemnie, jak ktoś doceni, po to tu jesteśmy, prawda? :)
UsuńChciałam sięgnąć po tę pozycję z nadzieją, że to będzie dobry kryminał. Nawet mogłabym ostatecznie zaakceptować romans, gdyby nie to, że ten cały Patrick to takie idealne nierealne coś, które wręcz wkurza swoją idealnością.. może przeczytam, jeśli będzie okazja..
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem autorka pisze świetne psychologiczno-obyczajowe kryminały, polecam ze swojej strony "Niemieckiego bękarta". Tutaj u mnie recenzja http://wybranyswiathistorii.blogspot.com/2013/03/niemiecki-bekart-camilla-lackberg.html , jeśli byłabyś ciekawa :)
OdpowiedzUsuń