Psychoza, Robert Bloch

tytuł oryginału: Psycho
tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
wydawnictwo: Książnica 2008 
ISBN: 9788324576623
liczba stron: 160
www

"Już nie ma jasnego nieba.
Są tylko chmury i ciemności, jak dziś"


Swego czasu interesowałam się seryjnymi mordercami. Mam nawet dość pokaźną biblioteczkę specjalistycznej literatury, na którą wydałam majątek. Dlatego też ta wiedza popsuła mi lekturę "Psychozy", ponieważ doskonale wiedziałam, co będzie dalej. Ale nie umniejsza to wcale radości płynącej z lektury tej pokręconej książki, która - choć do arcydzieł literatury nie należy, jest warta poznania.

Ed Gein to słynny morderca, nekrofil ograbiający groby, psychopata. Znam jego biografię dość dobrze, i część z Was - być może nieświadomie - zna ją również. Otóż postać Geina jest pierwowzorem kilku słynnych bohaterów filmowych - Buffalo Billa ("Milczenie owiec"), Leatherface'a ("Teksańska masakra piłą mechaniczną"), czy właśnie Normana Bates'a z "Psychozy" Hitchcocka. Znając tę biografię, główne elementy zaskoczenia w powieści nie są już tak zaskakujące.  
Ed Gein, 1957


Norman Bates to czterdziestoletni właściciel przydrożnego motelu. Ostatnimi czasy interesy idą słabo, a to wszystko przez nowo wybudowaną autostradę, przy której skupia się cały ruch turystyczny i kwitnie biznes hotelarski. Nie jest jednak tak źle, Norman miewa od czasu do czasu gości. Jednym z takich gości jest Mary, młoda kobieta, która właśnie ukradła czterdzieści tysięcy dolarów w gotówce. Wynajmuje pokój w motelu Normana nie wiedząc, że to tutaj jej droga się zakończy...
Doskonały thriller, trzymający w napięciu, a jednocześnie lekki i napisany łatwiutkim językiem. Jest w niej oczywiście mnóstwo błędów logicznych, ale o nich pisać nie będę, zważywszy na to, że dotyczą one głównie momentu kulminacyjnego. Generalnie jest to króciutka książeczka, która pod wieloma względami przypomina mi "Dziecko Rosemary", pozornie bagatelna. Ale na równi z "Dzieckiem Rosemary" i "Milczeniem owiec" wywołała szereg implikacji popkulturowych, w tym jedno z największych dzieł Alfreda Hitchcocka - ekranizację o tym samym tytule.
"Być sobą i wiedzieć, że istnieje się naprawdę, to najlepsze dowody poczytalności. Na wszelki wypadek jednak lepiej udawać, że jest się wypchaną kukłą."


reżyseria: Alfred Hitchcock
scenariusz: Joseph Stefano

filmweb


Po pierwsze - od filmu pod żadnym pozorem nie należy oczekiwać wierności książkowemu pierwowzorowi. Jest tak wiele różnic, że nawet nie będę ich tutaj wymieniała. Nazwałabym film raczej dość swobodną interpretacją powieści, wierną jedynie głównym wątkom fabuły. 

I, proszę państwa, to film z 1960 roku, czarno-biały, z typowo hitchcockowską ścieżką dźwiękową - rytmiczne, piskliwe smyczkowe dźwięki, zapowiadające grozę; ręka z nożem nie dotykająca nawet ciała ofiary; długie momenty kręcone jednym pociągnięciem kamery, które powodują, że zwłoki ruszają oczami albo przełykają ślinę... Ale mając w pamięci datę produkcji trzeba oddać filmowi honory. To, co dzisiaj wydaje się wręcz śmieszne i wcale nie straszne, 50 lat temu było kwintesencją grozy. Nie patrząc na "Psychozę" przez pryzmat współczesnego, naszpikowanego komputerowymi efektami kina, zapewnimy sobie świetną, trzymającą w napięciu rozrywkę.

Anthony Perkins jako Norman Bates,
znacznie szczuplejszy i przystojniejszy
od swojego literackiego pierwowzoru



Zarówno film, jak i książka, to klasyka, którą trzeba znać. Polecam.

W ramach: Trójka E-PIK

Komentarze

  1. Lubię i film, i książkę, choć niestety jedno i drugie pamiętam już nieco przez mgłę.

    Książkę czytałam jeszcze w podstawówce, ależ ja się bałam! :P Pamiętam, że pożyczył mi ją wujek, a sam ode mnie zwinął kasetę Scootera. Kasety mi nie oddał, więc mu się zrewanżowałam zagarniając książkę. 1:0 dla mnie, bo książkę nadal można czytać, a kaseta to już raczej relikt przeszłości. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano... szkoda! Pamiętam jak się przewijało kasety ołówkiem... I jak nagrywało ulubione piosenki z radia... To się nie nazywało wtedy piractwem ;)
      Książka może postraszyć! Ale żałuję, że jest tak krótka. Rozłożenie w czasie i pociągnięcie pewnych wątków dałoby lepszy efekt - więcej napięcia :)

      Usuń
    2. I ten ból, gdy przy końcu nagrywanej piosenki puszczali reklamy... :P

      Byłam w bibliotece i przytargałam "Łowców głów"! Nie wiem jak to się ma do "nie będę ruszać Nesbo przez dwa lata", ale i tak się cieszę, nawet za cenę pisania recenzji. =)

      Usuń
    3. Czuję dumę :) Czekam z niecierpliwością na recenzję :)

      Usuń
    4. Pfff... Zanim ja to przeczytam, to ho, ho... =)

      Usuń
  2. "Psychoza" oglądana online z opóźnionym dźwiękiem = niezapomniane doznania duchowe :)
    (nieboszczyki krzyczą z przerażenia :D)

    Film rzeczywiście znakomity, jednak po książkę raczej nie sięgnę - sam nie wiem czemu...
    W każdym razie ciekawa notka.

    PS: Jaka kicia... teraz to taki blog z pazzzurkiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na studiach oglądałam z kumpelą "Zagubioną autostradę". Po pół godzinie ona mówi:
      - Ty, dziwnie tak, bez dźwięku... To tak ma być?
      - A skąd mam wiedzieć? To film Lyncha, u niego wszystko możliwe.

      Dopiero pod koniec filmu wrócił dźwięk. Mało się nie... mało nie dostałyśmy zawału. Okazało się, że kabelek do głośników nie łączył jak trzeba.

      Ale powiem Ci, że nawet z dźwiękiem i tak za cholerę nie wiem, o co w tym filmie chodziło ;)

      Podejrzewam, że Twoje doznania z "Psychozą" były równie udane ;)

      Usuń
    2. Taaak... można tak powiedzieć - ciekawe doznania :)

      Eee... koleżanki kiedyś próbowały wydrukować scenariusz z wyłączoną drukarką, kiedy zaś już ją włączyły, zamiast jednego scenariusza otrzymały dziesięć - najwidoczniej zbyt wiele razy muszką na 'drukuj' klikały :D

      Tak więc różne przypadki po ludziach chodzą :P

      Usuń
    3. Bywa ;) To się nazywa "złośliwość rzeczy martwych" ;)

      Usuń
  3. Eeej a weź zapodaj parę tytułów z tej specjalistycznej literatury o mordercach ;)
    "Psychozy" nigdy nie widziałam w całości, film znam jedynie fragmentarycznie. Książkę też muszę upolować. Tu u Ciebie to można perełki znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/112174/psychopatologia-seryjnego-morderstwa
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/66790/dzieje-kanibalizmu
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/31641/historia-kanibalizmu
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/63337/seryjni-mordercy
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48962/sztywniak-osobliwe-zycie-nieboszczykow
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/127042/kobiety-dyktatorow
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/73578/kochac-morderce
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/162075/zdarzenia-leszka-p
      Anglojęzyczne:
      "Cannibal killers. The history of impossible murders" Moira Martingale
      "Serial killer investigations" Colin Wilson

      Plus literatura faktu:
      "Zodiak"
      "Miasto - morderca kobiet"
      "Cud w Andach"

      "Specjalityczna" literatura to może za duże słowo, ale na polskim rynku niewiele jest takich pozycji, a jeśli już - są docelowo dla studentów medycyny sądowej czy psychiatrii, a jak wiadomo - osiągają wysokie ceny :) Jeśli Cię temat interesuje to naprawdę polecam stronę z recenzji - jest tam ogrom wiedzy (i to pewnej) znacznie przekraczający możliwości wikipedii. Twórcy strony mieli dostęp do znacznie większej ilości materiałów :) Moim zdaniem - najlepsza strona tego typu w polskim internecie.
      A tu masz linki do innych, świetnych stron (niekoniecznie polskich): http://killer.radom.net/~sermord/zbrodnia.php?dzial=media&dane=internet

      Usuń
    2. Dzięki Ci dobra kobieto :) Stronę przejrzałam, ale na pewno spędzę tam więcej czasu, no i za książkami się rozejrzę. Dziękować :)

      Usuń
  4. Znam tę stronkę którą podałaś. Swego czasu też miałem fazę na morderców i chyba przejrzałem wszystkie zawarte tam artykuły, ale wydaje mi się, że także większość zapomniałem :P Tak swoja drogą to króciutka ta książka :) Może po nią sięgnę jeśli znajdę w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strona jest skarbnicą wiedzy, owszem :) Ale warto znać pewne nazwiska seryjnych morderców choćby pobieżnie, bo często w filmach są do nich odniesienia, nawet ostatnio w "Kościach" chyba mówili o Synie Sama. Ja tam lubię wiedzieć, jestem uzależniona od tzw. bezużytecznej wiedzy ;)

      A książeczka jest krótka i łatwo się ją czyta. Ja ją czytałam dzisiaj jakieś 3-4 godziny, akurat w tym czasie ściągnął mi się film :)

      Usuń
  5. Nie wiedziałam, że "Psychoza" powstała na podstawie książki! Muszę nadrobić zaległości bo ani nie widziałam filmu, ani nie czytałam książki. "Mordercza" tematyka mnie interesuje, na pewno zapoznam się z podaną prze Ciebie stroną.
    Nie wiem czy czytałaś Thorwalda "Stulecie detektywów", ale jeśli interesuje Cię ta tematyka jest to świetna książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie poluję na "Stulecie chirurgów", ale za "Stuleciem detektywów" też się rozejrzę :)

      Usuń
  6. Film widziałam, a z książką się stykam pierwszy raz. Także chętnie sięgnę i przeczytam. Tym bardziej, że to moje klimaty. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem sfiksowana na punkcie seryjnych morderców, zawsze przerażają mnie tego typu osobowości, to niesamowite co dzieje się ludzką psychiką.
    Książkę czytałam bardzo, bardzo dawno, w sumie to niewiele z niej pamiętam, ale film został w mojej głowie, oj dobry jest, kilka scen - mistrzowskich, a Perkins w roli Beatesa, genialny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Bates jest wręcz sympatyczny! Zwłaszcza na początku, podczas rozmowy z Mary. Taki swobodny i fajny gość! W książce był zupełnie inny... ale tutaj sympatyczność Batesa powoduje, że końcówka jest jeszcze bardziej szokująca ;)

      Usuń
  8. Aktualnie czytam o seryjnym, psychicznym i... popieprzonym mordercy, jakim jest To (ale widziałem, że jeszcze nie czytałaś tego utworu Kinga, więc więcej nie zdradzę ;p)...

    A "Psychoza" ciekawa i nie jest rozwleczona na 1000 stron (jak wyżej wspomniane "To"... czemu ja ciągle o Tym ;P) i dlatego jak biblioteka pozwoli to po nią sięgnę ;).
    Gdzieś już widziałem tę kobietę, która drze ry... znaczy buzię na tej okładce ;3.

    Pozdrawiam!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, bo nie mogę zdobyć! Z biblioteki "wyszło", ale już zlokalizowałam świetną ofertę na allegro - Bastion + To za 81 zł! A rok temu, kiedy szukałam samego "Bastionu", cena siegała 150 zł...

      Owszem, nie jest rozwleczona, ale moim zdaniem byłaby znacznie lepsza, gdyby była choć odrobinę dłuższa. W 160 stronach ciężko wytworzyć napięcie.. a przynajmniej takie, jakie występuje choćby w monstrualnych powieściach Kinga.

      Usuń
    2. Właśnie ja czekałem pół roku na "To", a na Allegro cena była taka sama - 150zł. Aż w końcu nadszedł TEN dzień wznowienia druku i tego samego dnia byłem w Empiku, żeby zamówić książkę ;).

      Usuń
  9. Myślę, że nawet nie tylko fani horrorów powinni "Psychozę" znać. To już jest taki klasyk i jak sama powiedziałaś, jest tyle nawiązań do książki (ale przede wszystkim filmu), że dla ogólnego rozumienia pewnych aluzji. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też kiedyś się namiętnie interesowałam seryjnymi mordercami. Aż mój ówczesny luby zaczął na mnie dziwnie spoglądać chwilami... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja, gdyby ktoś zapytał mnie o zdanie, wybrałabym film jako lepszy. Może dlatego, że oglądałam go pierwszego, a dopiero potem czytałam książkę, która nie podobała mi się specjalnie. Zdecydowanie wolę Normana w wersji filmowej (z powodów, które wypisałaś pod zdjęciem ;) ). Mając obraz Anthonyego Perkinsa w głowie, nie mogłam znieść książkowego wizerunku Batesa. Film uważam za świetny (jedyne na co trzeba przymknąć oko to efekty specjalne). Moja ulubiona scena filmu to, gdy detektyw rozmawia z Normanem i widać, że on coś kręci, Perkins świetnie zagrał :D
    Oglądałam też nowszą wersję "Psychozy" - beznadziejna moim zdaniem. Widziałam również kontynuacje "Psychozy" i także były beznadziejne.
    Zmieniając zaś temat, ja szczerze mówiąc ja nie dopatrzyłam się w zakończeniu książki, błędów, o których wspomniałaś - chyba nie jestem zbyt krytycznym czytelnikiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja najpierw czytałam, potem oglądałam - widać to jest klucz. Kontynuacji nie widziałam i raczej nie obejrzę, skoro tak mowisz... Grr, rzadko kiedy sequel wychodzi tak dobry, jak pierwowzór. A o błędzie nie będę pisała na forum publicznym wprost, powiem tylko - czy Bates był mistrzem balsamowania? Bo jak inaczej... Wszakże 20 lat. Mam nadzieję, że podążasz za moimi znakami dymnymi :) Nie chcę spoilerów tu dodawać, a nuż ktoś, kto nie czytał i nie widział, dowie się czegoś nazbyt istotnego i popsuję mu odbiór opowieści? Trzymaj się cieplutko :)

      Usuń
    2. Chyba rzeczywiście to jest klucz. Właściwie chyba zawsze jak najpierw oglądałam film, a dopiero potem czytałam książkę, to książka mi się nie podobała... Tak było również w przypadku "Pierwotnego strachu" i "Uznanego za niewinnego", więcej przykładów nie pamiętam, ale ich szczerze żałuję ;)
      Te kontynuacje to były słabe, przeciętne horrory jakich teraz pełno. Druga część dość mnie wciągnęła, tak do połowy. A 3 reżyserował sam Anthony Perkins. Niestety i tak nie była dobra.

      Myślę, że rozumiem o co chodzi ;) rzeczywiście nie był. Chociaż z drugiej strony zajmował się wypychaniem zwierząt... ;) pamiętam nawet scenę z filmu jak te wszystkie zwierzaki są pokazane. A znaki dymne jak najbardziej były konieczne, gdyż zdradzenie zakończenia tej historii to prawdziwa zbrodnia ;) również trzymaj się cieplutko ;)

      Usuń
  12. Krótka, ale treściwa. Mnie przypadła do gustu i ciężko mi powiedzieć, czy lepsza jest powieść, czy film. Ten drugi jest zresztą bardzo wierną adaptacją i za to mu chwała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodzę się. Jak pisałam - dla mnie film to swobodna interpretacja. Jest tak wiele różnic! Choć główny wątek, postaci i plan zdarzeń jest raczej wierny, to jest sporo wariacji. Nie umniejsza to jednak wartości filmu :)

      Usuń
  13. A ja nie mam pojęcia, co bardziej mi się podobało - książka, czy film:/ Powieść stawia raczej na psychologię, a film... hmm, ten obraz to arcydzieło kinematografii ze znakomitym tematem muzycznym, bezbłędną kreacją Perkinsa i mistrzowską sceną pod prysznicem. I z filmem, i z książką mogę obcować w kółko, bez końca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz sceny pod prysznicem uwielbiam scenę przedostatnią - monolog psychologa. Tę scenę też mogę oglądać w kółko :)

      Usuń
  14. Książkę czytałam dość dawno, nawet dwa razy. Podobała mi się, jednakże nie była rewelacyjna. A film? Nawet nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Książki nie miałam okazji przeczytać. Jednakże film widziałam nieraz i mi się podobał. Obecnie czytam książkę "Alfred Hitchcock. Nieznana historia Psychozy". I muszę przyznać, że ciekawie się zapowiada. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja z kolei nie wiedziałem na kim konkretnie wzorował się Bloch tworząc postać Batesa, ale kiedyś oglądałem film Hitchcocka i mniej więcej wiedziałem co i jak się potoczy :) Bez tej wiedzy efekt końcowy byłby dużo bardziej intensywny, co jednak wcale nie umniejszyło frajdy jaką czerpałem z lektury. Dobra książka, to dobra książka :)
    Recenzja świetna, zawsze Ci zazdroszczę tego lekkiego, niewymuszonego stylu pisania :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz