Otwarte rany, Stuart MacBride
tłumaczenie: Wojciech Szypuła
wydawnictwo: Amber, 2008
ISBN: 978-83-241-3026-9
liczba stron: 344
"Wyjmuje nóż. Drugą ręką głaszcze się przez spodnie po pęczniejącym członku. To tak na szczęście. Wszystkie szczegóły widzi teraz wyraźnie, jak plamy krwi na bladej skórze"
Kiedy myślę "Szkocja", widzę wąsatego człowieka w kilcie, z dudami i whisky za pazuchą na tle jeziora Loch Ness, z tafli którego wyłania się łeb potwora zwanego przymilnie Nessie. Piękne krajobrazy, sielska muzyka i alkohol płynący strumieniami, do tego uroczy szkocki akcent i góry, zapierające dech w piersi.
Teraz, odkąd Stuart MacBride stał się moim dość nieźle poznanym kumplem, zmieniłam nieco swoje wyobrażenie nie tyle o samej Szkocji, co o Aberdeen. Edynburg, na szczęście, pozostał niezmieniony, ale cóż z tego, skoro bajeczne miejsce odtąd kojarzyć mi się będzie z całkiem niezłymi kryminałami? To chyba nawet przemawia nieco na korzyść Szkocji, która nagle pokazuje pazurki.
aberdeenrelocation.co.uk |
Miasto, które na zdjęciach wygląda tak uroczo, teraz kojarzy mi się z deszczem, szarością i taką liczbą morderstw, którą przebija jedynie Sandomierz (odkąd wprowadził się tam Ksiądz Mateusz).
"Otwarte rany" to trzy historie kryminalne w jednym. Mamy seryjnego gwałciciela, którego każda następna ofiara jest coraz bardziej okaleczona; mamy ośmioletniego mordercę, który nie zawaha się przed wbiciem noża w plecy policjantki; i wreszcie mamy porzuconego pod szpitalem pornogwiazdę, konesera BDSM, zmarłego w wyniku zbyt ostrej zabawy.
Przewija się tu sporo wątków - pornobiznes, o istnieniu którego nawet sami policjanci nie wiedzą (w Szkocji?!), tajne schadzki amatorów wiązania, dominacji i sadomasochizmu, przedstawienie teatralne inspektora Insha, oskarżenie znanego piłkarza FC Aberdeen, kłopoty w raju Logana i kilka innych.
Uznaję "Otwarte rany" za świetną rozrywkę, z wartką akcją i zaskakującymi zwrotami. Rozkręca się dość długo, ale gdy przetrwa się nudnawy początek, czeka nas nie lada nagroda. Nadal sporo tu wykrzykników, ale MacBride nadrabia humorem.
"We wtorek z samego rana gówno wpadło w wentylator..."
"Kiedy się krzywiła, jej twarz marszczyła się jak kurzy kuper"
Jak zwykle muszę oddać hołd autorowi za stworzenie mojej ulubionej bohaterki - inspektor Steel. Kocham tę kobietę. Tylko dlaczego w opisach tak często pojawiają się gryzonie?
"Inspektor Steel, oficer śledczy: metr siedemdziesiąt osiem, wiek średni, pomarszczona jak nieszczęście, zalatująca stęchłym dymem papierosowym i Chanel No 5."
"Steel wyglądała tak, jakby ktoś próbował ją uczesać żywą fretką"
"...w progu stoi Steel, z włosami jak sierść spłoszonej wiewiórki"
"Steel wybuchnęła śmiechem; wydmuchnęła kłąb dymu i dostała ataku kaszlu. - O Boże - wykrztusiła w końcu. - Chyba popuściłam..."
Cóż mogę powiedzieć? Kryminał jak kryminał. Klimat posępnego, deszczowego Granitowego Miasta i grupa Szkotów (z których połowa powinna zapisać się do AA, a druga połowa - przejść badania pod kątem cukrzycy) oraz trzymająca w napięciu akcja to odpowiedni przepis na sukces. Sporo ocierania się o tematy tabu, których głównym celem jest zwrócenie uwagi na półświatek mrocznego erotyzmu; może to mieć pozytywne konotacje przy budowaniu tolerancji. Mnie tam przekonywać nie trzeba, ale ośmioletni morderca? Cóż, to dość trudny orzech do zgryzienia. Niemniej - polecam wielbicielom zarówno całej serii, jak i błyskotliwych kryminałów.
Wielbicielką serii nie jestem, bo jej nie znam ;), ale błyskotliwych kryminałów jak najbardziej. :) No i autora muszę wreszcie poznać. :)
OdpowiedzUsuńBuuu ostatnio pytałam w bibliotece o książki tego pana i nie ma :( a czuję, że te kryminały przypadłyby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, ale do tego jakoś mnie nie przekonałaś. Szkocja jest mi obojętna, chociaż ciekawią mnie zwyczaje tego kraju.
OdpowiedzUsuńniestety nie dla mnie nic mnie w nim nie kusi :)
OdpowiedzUsuńOstre i makabryczne... Lubię takie...
OdpowiedzUsuńOczywiście miałem na myśli książki, ej ;).
Pytanie... czy to jest ten sam autor tego... jak mu tam?! "Domu krwi"?! Chyba coś takiego. Bo już nie pamiętam...
Miłego dnia ;3 (kuźwa, ja tu o krwi, makabrze i otwartych ranach, a na koniec miłego dnia, bosz... ;p)!
Melon
Tak, to jest ta sama seria :)
UsuńBiedny Ojciec Mateusz. Sprowadził na Sandomierz takie morze krwi. :P
OdpowiedzUsuńI to na rowerze.
UsuńPytanie z innej beczki: jak wygląda człowiek czesany żywą fretką? Mam wrażenie, że widuję takiego co rano w łazience, ale wolę się upewnić.
UsuńSzczerze? Też się nad tym zastanawiałam ;)
UsuńNo nie mogę... Jesteś niemożliwa, ten cytat na początku, ojciec Mateusz i w ogóle cała recenzja jest powalająca. Na łopatki.
OdpowiedzUsuń:)
Dziękuję :)
UsuńZnany piłkarz i FC Aberdeen w jednym zdaniu to jest dopiero hardcore, a nie jakieś tam BDSM :D
OdpowiedzUsuńNie znam się na piłce, więc nie wiem, co w tym takiego... ;P
UsuńPo prostu nie jest to klub zbyt rozpoznawany przez zagranicznych kibiców,a tym bardziej nie grzeszy on zbyt mocnymi zawodnikami :P
UsuńAha. No ale wiesz, książka o Szkocji, to i nie dziwne, że o szkockich piłkarzach ;) Choć MacBride tego piłkarza tak przedstawił, jakby to co najmniej Beckham był, tylko przystojniejszy ;)
UsuńUwielbiam kryminały i mimo, że nie słyszałem nigdy o autorze to pozycja dla mnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTytuł pobudza moją wyobraźnię, a cytat u góry Twojego postu szokuje. Innymi słowy, coś w sam raz dla mnie. Dzięki za cynk.
OdpowiedzUsuńSądzę, że cała seria by Ci się spodobała. Na dobry początek polecam "Dom krwi", zdaje się, że w Twoim stylu :)
UsuńNie czytałam tej serii, ale na pewno sięgnę. Zaintrygował mnie 8--letni morderca, z takim zjawiskiem sie nie spotkałam jeszcze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUmarłam po przeczytaniu pierwszego cytatu;) Książka dość intrygująca i mocno przerażająca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że autor ma w dorobku lepsze pozycje, ale ta jak najbardziej jest w porządku :)
UsuńSzkocja dokładnie tak samo mi się kojarzy, a do Edynburga bardzo chcę kiedyś pojechać. Co do książki, to jeszcze nie wiem, czy ją czytać, czy nie, bo do końca przekonana nie jestem.
OdpowiedzUsuńJak miło, że książkę mam na swojej półce ;-)
OdpowiedzUsuńTrochę zbaraniałam po Twojej recenzji, bo prawdopodobnie mój samiec alfa ma nosa do książek, a ja mu głupia nie wierzyłam, no cóż, chyba z miłości, i na przeprosiny zrobię mu wieczorem hiernatkę z cytrynka :-)
Porównania do gryzoni ubawiły mnie serdecznie, ale chyba najbardziej przypadnie mi do gustu to dreptanie po zakazanych rejonach, no szkoda, że harmonogram czytelniczy mam zapchany, ale coś mi się wydaje, że tę lekturę wcisnę gdzieś pomiędzy poezję, a poradniki o gotowaniu ;-)
Twój ślubny ma jak najbardziej rację :) I myślę, że jedna herbatka to za mało. Dorzuć jeszcze parę herbatników ;)
UsuńWciśnij, wciśnij, fajne czytadło na relaks :)
Do herbatki dorzuciłam dwa biszkopciki, a co jak szaleć to szaleć ;-)
UsuńKsiążkę już wyciągnęłam na wierzch, niech czeka na swoją kolej.
Chętnie przeczytam w wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ujawniła się jeszcze jedna sympatyczka twórczości tego autora :) A może w ogóle szkockiego noir? W tej klasie Szkoci są niczym Skandynawowie w kryminale społecznym.
OdpowiedzUsuńTego nie wiem :) Podaj kilka tytułów, to się przekonam ;)
UsuńPolecić mogę tylko to, co czytałem, czyli Pole krwi (The Field of Blood) Denise Mina (http://andrew-vysotsky.blogspot.com/2012/02/pole-krwi.html), ale wygooglować można więcej.
UsuńPrzeprszam, że dopiero teraz odpisałem, ale zapomniałem dodać wątek od obserwowanych i mi Twoje pytanie uciekło. Pozdrawiam :)
Pierwsze słyszę o serii, jednak ta książka niewątpliwie mnie do niej zachęca ;) Uwielbiam czytywać kryminały (zwłaszcza takie^^), więc jeśli tylko odnajdę tą i pozostałe, pierwsze części, nie omieszkam się ich wręcz pochłonąć ;)
OdpowiedzUsuń