Láska nebeská, Mariusz Szczygieł
ISBN: 978-83-268-0705-3
liczba stron: 167
ze zdjęciami Františka Dostala
"...mam wrażenie, że po to właśnie zostali wymyśleni Czesi. Żeby wprowadzać Polaków w dobry nastrój"
Mariusz Szczygieł, znany reporter, czechofil i kronikarz zachowań czeskich, które wydają się nam, Polakom, niezwykle egzotyczne, po raz kolejny podbił moje serce. Nie codziennością czeską, bo tą kocham od "Zrób sobie raj"; nie historią czeską, którą poznałam przy "Gottland"; a kulturą czeską. Tak, "Láska nebeská" to zbiór felietonów dotyczących kultury czeskiej w wyjątkowym, urokliwym wydaniu. Zresztą, sam tytuł sprawia, że w duszy śpiewa.
Powyższym utworem Szczygieł niejako rozpoczyna swoją podróż. "Pierwsza zwrotka kończy się frazą, że ten zwyczajny dzień w tym bajkowym mieście więcej czaru ma niż piękny sen". Zwyczajny dzień w Czechach... tak, sądzę że wolałabym jeden zwyczajny dzień tam, niż sto pięknych snów.
"Dopóki żyjesz, jedz i pij. Po śmierci już nie będziesz mieć żadnej radości."
Ten napis zdjęto z polsko-czeskiej knajpy. Tak, to Polacy nalegali, by go zdjąć...
Ale poważnie - co jest z tą radością u Czechów? Czy to nie jest oznaka jakiegoś obłędu, by w każdej dziedzinie życia, zarówno na wojnie, jak i w czasie pokoju, poszukiwać radości właśnie, nie Boga, nie wolności, nie sławy...? A tym samym, paradoksalnie, występuje "wysysanie uroku z pospolitości życia". Szczygieł, prowadzony za rękę przez najsłynniejsze dzieła czeskiej literatury, te wszystkie niuanse prezentuje w formie barwnych opowiastek, przepełnionych anegdotami, historyjkami i faktami. Tłumaczy nam, że odpowiedź na pytanie Quo vadis, Czechy? jest bardziej złożona, niż nasze dość lekkie postrzeganie południowych sąsiadów. Dorzuci też dowcip, obnażający mentalność tych zagadkowych ludzi, tak mocno stereotypowych, a jednocześnie - skonstruowanych tak dziwacznie:
"Facet wymiotuje na placu Wacława w Pradze pod samym pomnikiem świętego. Wymiotuje, wymiotuje, wymiotuje, a drugi gość patrzy nieco zachwycony. Tamten skończył rzygać, wtedy ten zachwycony podchodzi, podaje mu rękę i mówi w uniesieniu: 'Chciałem tylko powiedzieć, że ja się z panem bardzo, ale to bardzo zgadzam"
Mariusz Szczygieł, najsympatyczniejszy czechofil świata |
Ludzka twarz polityki i bóg w zastępstwie
Konstrukcja książki jest dość prosta. Cztery części (z czego druga - "Co ukrył przed Polakami bufetowy z Borówkowej Góry", skupia się wokół 17 literackich perełek czeskich) stanowią swoisty przekrój kultury. Autor przemyca wiele wiadomości o tak bardzo czeskich sprawach, jak hokej, szwejkowanie, piwo, żarty polityczne, urny i czytelnictwo (Czesi czytają najwięcej w Europie). Wspomina również literaturę klozetową, która notabene także jest fajniejsza, niż nasza, i basta. W Czechach wszystko jest fajniejsze.
Ożywione drewno i mistyfikacja czeska
Szczygieł w kolejnych częściach opowiada o Járze Cimrmanie, wypisz-wymaluj czeskim (i w miarę współczesnym) Leonardo da Vinci, by zaraz potem wprawić czytelnika w osłupienie. Powraca też do siostrzenicy Kafki, Very S. (o której już pisał przy okazji "Gottlandu"), i do kuriozalnego rzeźbiarza, Davida Černý'ego (o którym z kolei pisał w "Zrób sobie raj", zainteresowanych odsyłam do recenzji).
Dobrý den
Znacie ten film? Tytuł po czesku brzmi znacznie lepiej ;) |
Jestem zauroczona. Nie spodziewałam się, że "Láska nebeská" aż tak bardzo przekona mnie do poznania Hrabala, Fuksa i Grosmana, a przy tym jeszcze bardziej spotęguje moją nieukrywaną miłość do Czechów. To jest kraj, w którym naprawdę chciałoby się żyć. Wśród tych ludzi, którzy ściągają buty u kogoś w domu i mówią sobie na klatce schodowej "dzień dobry". Wśród ludzi, dla których fakt, że jest się ateistą, nie jest niczym nadzwyczajnym, zresztą - prawdopodobnie zbyliby ten fakt wzruszeniem ramion i słowami "no i co z tego? wszyscy jesteśmy". Wreszcie wśród ludzi, którzy mają średnio 246 książek w domu, a na biurku obok komputera stoi urna z prochami matki. Czechy to z jednej strony kraj absurdu, zaś z drugiej - idylla. Mam nadzieję, że Mariusz Szczygieł nie poprzestanie na trzech książkach, bo tak, jak kocham Czechy, tak lubię o nich czytać tylko w wersji "szczygłowej".
"Powiem Państwu, że w pracy reportera najpiękniejsze jest to, że nawet za miedzą można trafić na antypody"
ja jednak odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem podczas lektury i jestem zachwycona. Z pewnością moją następną lekturą będzie "Śmierć pięknych saren". Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń"Śmierć pięknych saren" i mnie zaintrygowała :) Choć zacznę chyba od Hrabala i jego "Obsługiwałem angielskiego króla" ;)
UsuńA potem film!
UsuńJa mam już za sobą "Gottland" i "Zrób sobie raj". Tę na pewno też, prędzej czy później, przeczytam. Lubie jak pisze Szczygieł, nie zależnie od tego o czym pisze. Choć Czechów obrazuje bardzo zgrabnie, zajmująco i ciekawie.
UsuńZ Hrabalem przygodę miałem na początku studiów, czyli jakieś 5-6 lat temu. Wtedy się nim zaczytywałem. "Postrzyżyny", "Pociągi od specjalnym nadzorem", "Zbyt głośna samotność", no i oczywiście "Obsługiwałem angielskiego króla", która pozostaje moją ulubioną jego książką (filmu jakoś nie złożyło się obejrzeć, i jakoś nie żałuje :) ).
Szczygieł zachwycił mnie "Zróbmy sobie raj". "Láska nebeská" to mój must-have! Przeczytam na pewno:)
OdpowiedzUsuńNo to moja lista książek, które chcę przeczytać, a nie mam na to czasu- powiększy się teraz o jakąś pozycję "najsympatyczniejszego czechofila świata". :) Uwielbiam klimaty czeskie, ale jeśli chodzi o książki utrzymane w takim klimacie, to niewiele ich przeczytałam. Czas to zmienić! Na shledanou! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jego autorstwa nie posmakowałam, ale, że pałam miłością do Czech, to chętnie się pokuszę o czeskie klimaty :)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTen Pan świetnie sobie radzi na naszym rynku czytelniczym. :) W świecie blogerskim także, zbierając ciągle świetne opinie. :) Kiedyś w końcu skuszę się, by poznać jego twórczość bliżej, ale kiedy? Tego nie wie nikt. :)
OdpowiedzUsuńCałkiem zasłużenie, ma świetne pióro, inteligentny dowcip i ogromną wiedzę. Skuś się, skuś, to naprawdę świetna zabawa :)
UsuńZupełnie nie ciągnie mnie do tej książki, więc spokojnie ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
Czechofil?! A są może Polakofile?! Ale czad ;D.
OdpowiedzUsuńMimo, że w najbliższym czasie zapewne nie sięgnę po nebeską laskę ;P to uwielbiam słuchać Czechów... gadają jak małe dzieci ;).
Pozdrawiam!
Melon
Kto wie, może gdzieś w Czechach są... ;) Albo gdzieś indziej. I zaczytują się w Mickiewiczu ;)
UsuńBardzo ciekawy blog. Piszesz niesamowite recenzje, które tylko zachęcają do sięgnięcia po książkę. Będę wpadać tu częściej, a jeśli masz ochotę to i ty zajrzyj do mnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://true-villain.blog.pl
http://namuzowani.blog.onet.pl/
Ja jednak nie podzielam twojego entuzjazmu do Czech i raczej tą książkę sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZa humor duży plus. Może dam się namówić jeżeli znajdę ją w bibliotece :) W sumie to chciałem trochę "liznąć" także Hrabala jakkolwiek dwuznacznie by to nie brzmiało :P
OdpowiedzUsuńTo w takim razie Ty liźnij pierwszy, poczekam na Twoje wrażenia ;)
UsuńUwielbiam Czechy i Czechów, ich mentalność jest niesamowita, poczucie humoru, komentowanie rzeczywistości - mistrzostwo świata. Przeczytała kilka pozycji traktujących o czeskich tendencjach, ale tej niestety jeszcze nie znam, dlatego spinam się w sobie i rozpoczynam intensywne poszukiwania :-)
OdpowiedzUsuńA' propos tak mi się głupio skojarzyło" "Laska nebeska bo dżinsy farbują " :-)
To na pewno Ci się spodobają książki Szczygła - wszystkie ;) A ten dowcip gdzieś słyszałam, ale gdzie? Nie mam pojęcia :)
UsuńLaska nebeska oznacza "miłość niebiańską" ;) mmmmrrrrrr ;)
Czesi to jednak mają ciekawy język, ach! jak ja ich ich uwielbiam :-)
UsuńMam za sobą tylko "Gottland", a do reszty przymierzam się już od jakiegoś czasu. Brak możliwości przeczytania wszystkiego, co mnie interesuje, coraz mocniej mnie irytuje.
OdpowiedzUsuńOgólnie rzadko czytamy to samo, więc nie komentuję jakoś za bardzo, ale przypadkiem to u Ciebie dziś wypatrzyłam i oczywiście przeczytałam twoją opinię. Uwielbiam Szczygła! Uwielbiam Czechy! A w duecie - Czechy wg Szczygła są tak optymistycznie nastrajające, tak lekkie, że aż chciałoby się spakować, pojechać i już nigdy do Polski nie wracać, tam zostać, tam być. Eh... I piwo pić. Czarnego Kozela.
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się.
Ja bym piła Kresovice Czerne :) Ale ok, pakujemy się i jedziemy, co? :) Zamieszkamy pod mostem Karola, co by do barów blisko mieć, a zarabiać będziemy śpiewaniem. Załatwimy gitarę i możemy zaczynać. Będą nam wrzucać kasę albo za ładny śpiew, albo po to, byśmy się zamknęły - nieważne! Tak, Czechy są wspaniałe!
Usuń