Dziecko Rosemary, Ira Levin


Tytuł oryginału: Rosemary's baby (1967)
Wydawnictwo: Rebis
Poznań 2007
Przekład: Bogdan Baran
ISBN: 978-83-7510-071-6
Liczba stron: 224


Dziecko Rosemary [Ira Levin]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE






W ramach przerwy od "Jednorocznej wdowy" Irvinga zabrałam się za tę króciutką książeczkę, zaledwie wczoraj upolowaną w bibliotece. Głośnego filmu Romana Polańskiego z Mią Farrow nie widziałam, choć doskonale wiedziałam, czego się mniej więcej spodziewać. Dlatego też książka straciła w moich oczach.


Rosemary Woodhouse, żona niezbyt znanego aktora Guya, to bardzo sympatyczna kobieta. Polubiłam ją. Wraz z mężem przeprowadza się do Bramfordu, budynku, który ma dość mroczną sławę. Pomimo ostrzeżeń Hutcha, przyjaciela, małżonkowie wprowadzają się pod 7E i planują dziecko.
Ostrzeżenia Hutcha dotyczą historii budynku, w którym siostry Trench zjadały niemowlęta, a wskaźnik samobójstw był znacznie wyższy, niż w jakimkolwiek innym miejscu w Nowym Jorku; niemniej optymistyczna i pełna życia Rosemary decyduje się tam zamieszkać.
I tu powinnam skończyć, by niczego nie zepsuć. Nadmienię jedynie o dziwnych sąsiadach, którzy wpływają na życie Rosemary bardziej, niż mogłaby sądzić, a także o gwałtownie rozwijającej się karierze aktorskiej Guya. Rosemary wkrótce zachodzi w ciążę, ale jest to - zgodnie z tym, co mawia lekarz, polecony przez sąsiadów - specyficzna ciąża, a bóle ustaną lada dzień...

Cóż mogę powiedzieć? Powieść jest krótka, taka w sam raz na jeden wieczór (tyle mi zajęła). Nie wywołała we mnie zbyt wielu emocji, pomimo, że jest to horror. Sądzę, że czasy się zmieniły i horrory, które straszyły w połowie XX wieku, teraz już nie są wcale straszne; sama kwestia czarnej magii i Szatana została zbagatelizowana i zbyt słabo zarysowana. Naiwność Rosemary może drażnić, a poród i pojawienie się dziecka - pozostawić niedosyt. Gdyby ta książka liczyła 300 stron, a napięcie zostałoby rozłożone na znacznie dłuższy czas, podejrzewam, że byłaby to nie lada gratka dla fanów horrorów. A jednak wyszło inaczej. Pospolite czytadło, napisane swobodnym, łatwym do czytania stylem; porządnie zarysowana postać Rosemary, za to - zaniedbane postaci antagonistów. Ta książka nie przeraża, a zakończenie - rozczarowuje

Moim zdaniem powinno się przeczytać tę pozycję choćby z racji jej sławy, ale tylko pod warunkiem, że sama wpadnie nam w ręce. Czy należy jej poszukiwać? Nie. Bez tej lektury spokojnie da się żyć.

Komentarze

  1. Horror, który nie wzbudza żadnych emocji to raczej nie dla mnie. Raczej daruję sobie tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tytuł brzmi znajomo, ale z pewnością jej nie czytałam ;) Na razie sobie odpuszczę ;)
    Świetny blog, pisz dalej, czekam na kolejną recenzję ;)
    Pozdrawiam serdecznie :3

    OdpowiedzUsuń
  3. film oglądałam ...a raczej próbowałam bo zasnęłam w połowie :) ale to tylko dlatego, że późno go emitowali i wymięłam :D a książkę już kiedyś chyba poznalam ale mam zamiar wrócić do niej w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki nie czytałam i już raczej nie przeczytam ale film widziałam. Był czas, że obowiązkowo każdy film Polańskiego oglądałam.)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałem to nieszczęście, że najpierw obejrzałem film, a dopiero później przeczytałem książkę. Tak czy siak "Dziecko Rosemary" w mojej opinii to dobra pozycji i czyta się jednym tchem. Wszystko zależy od oczekiwań, film również nie jest typowym horrorem - wszystko opiera sie na klimacie i tajemniczości, a nie dynamice czy różnego rodzaju straszydłach. Film lepszy niż książką, która i tak jest dobra. Takie moje zdanie, a jak wiadomo każdy posiada swoje :P

    Ode mnie ta powieść ma takie solidne 7/10

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tego mi w książce zabrakło: klimatu. A film obejrzę jak będzie okazja, co by móc porównać; i podejrzewam, że będzie znacznie lepszy od książki.

      Usuń
  6. Film widziałam już kilka razy, ale z książka jakoś mi nie po drodze. Na pewno nie będę jej szukać na siłę skoro jest taka sobie.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja ani nic o filmie nie wiem, ani nie wiem nic o książce. Powiem Ci, że mimo twojej powściągliwej recenzji, chciałbym przeczytać, a tym bardziej obejrzeć film :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Hobbit: Niezwykła podróż" ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przyjdę :P To znaczy przyjdę, ale za tydzień, bo za tydzień jadę do kina. Nie chcę nic czytać o "Hobbicie" zanim sama go nie obejrzę! :) Czekam na niego z utęsknieniem, a do kina mam 70 km, więc nie mogę ot tak sobie iść... Dlatego cierpliwości Pawle ;)

      Usuń
  8. Nie znam ani filmu ani książki. Będę musiała się jak najszybciej zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka niezła, ale bez szału. Podpisuję się pod Twoją recenzją;)

    OdpowiedzUsuń
  10. opis od wydawcy wydaje się naprawdę rewelacyjny, myślę, że jednak zaryzykuję, a może mi się spodoba :). Wolę najpierw zapoznać się z książką, a film może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  11. hm, mimo Twojej niezbyt pochlebnej recenzji, chętnie przeczytam : )

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja znam i książkę i film, i z obu jestem zadowolona (choć przyznaję, że z filmu bardziej). To nie jest klasyczny horror, gdzie stwory wyskakują zza rogu, a krew leje się strumieniami: historia oparta jest na psychologicznych odczuciach bohaterki, która swoją naiwnością i zawierzeniem wplątuje się w taką a nie inną sytuację. Ale masz rację: to, co teraz przyprawia nas co najwyżej o senność, dawniej przyprawiało o dreszcz grozy. Czasy się zmieniają, ale moim zdaniem żaden horror książkowy nie jest straszny ;) Niestety, nie ma tego elementu zaskoczenia, który możemy spotkać w filmach...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. A mnie bardzo podobały się zarówno książka jak i film. Ale każdemu podoba się co innego ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co prawda "Dziecko Rosemary" czytałem już dawno temu (7 lat wstecz? Coś koło tego), a od tego czasu mój gust mógł trochę ulec zmianie, książkę wspominam jednak bardzo pozytywnie. Taka niepokojąca, chwilami straszna i do łyknięcia za jednym posiedzeniem :-D Z ciekawości aż spojrzę raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytając Dziecko Rosemary w okolicach 2008 myślałam sobie, że to ja mam za mało wysublimowany gust i nie doceniam tej książki, bo grozy nie czułam. Klimat średniawy, może dla kogoś wyjątkowo lękliwego jest to horror, hm.
    W każdym razie - dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :) Owszem, klimat może był straszny parędziesiąt lat temu, ale... wiesz sama :)

      Usuń

Prześlij komentarz