Milcz nawet po śmierci, James Craig


"Nie wyczuł woni śmierci, ale to go nie dziwiło. Wiedział z doświadczenia, że śmierć nie lubi się afiszować"
Recenzja przedpremierowa

James Craig
Polubiłam Johna Carlyle'a, pomimo kilku jego wad. Nieco roztrzepany, wiecznie zapomina o złożonych obietnicach, nie odbiera telefonów, olewa sprawy, które w jego mniemaniu są nudne i nie warte zachodu. Przez jego niedbalstwo sporo złego się wydarzyło, choć tak na dobrą sprawę wystarczy pomyśleć o nim jak o zwyczajnym kolesiu. Dupek, ale żaden Superman. Dzięki takiej konstrukcji bohatera - wbrew pozorom - powieści Jamesa Craiga stają się bardziej... wiarygodne. Bo choć lubimy twardych, zorganizowanych i mega inteligentnych badass policjantów w książkach, to jednak zdajemy sobie sprawę, że tacy istnieją tylko na łamach powieści. Kiedy dostajemy leniwego, zapominalskiego gliniarza, któremu nie wszystko wychodzi, odbieramy opowieść jako coś, co rzeczywiście mogłoby się zdarzyć. A kiedy tenże gliniarz posiada i inne, ludzkie słabości - jak choćby dziewczyny w bikini czy rockowa muzyka - nie sposób go nie polubić. 
"W jego opinii The Clash to najlepszy zespół rockowy wszech czasów"

Dwa lata po wydarzeniach opisanych w powieści "Londyn we krwi" John Carlyle nadal tkwi w miejscu. Wypełnia swoje obowiązki na tyle, na ile pozwala mu czas i ochota, wciąż zjada niemożliwe ilości ciastek i wypija hektolitry kawy. Ze wstydem ogląda z żoną reality-show i ciągle brakuje mu czasu, by odprowadzić córkę do szkoły. Wtem zostaje zaangażowany w śledztwo dotyczące śmierci starszej kobiety, Agathy Mills, którą najprawdopodobniej zabił własny mąż. Prosta sprawa, która może tylko poprawić statystyki skuteczności londyńskiej policji. Jednak Carlyle, choć niechętnie, będzie zmuszony spojrzeć głębiej i pogrzebać w przeszłości kobiety, której brat został brutalnie zamordowany w 1973 roku w Chile.
Właśnie tam, w tym hiszpańskojęzycznym państwie ze stolicą w Santiago, odbył się tzw. Pucz w Chile w roku 1973, trzy lata po wyborze nowego prezydenta, Salvadora Allende. Tenże prezydent, zatwardziały socjalista, doprowadził kraj do kryzysu gospodarczego. 11 września 1973 roku siły zbrojne dokonały zamachu stanu. Allende popełnił samobójstwo, zaś władzę objął Augusto Pinochet. Przez pierwsze 18 dni puczu życie straciło ponad 15 000 cywili, a do obozu internowania utworzonego w miejscu stadionu narodowego w Santiago wysłano 130000 osób, z czego 2000 zostało zamordowanych, zaś 1000 uznano za zaginione.

Co mają wspólnego dyplomaci, krwawa historia Chile, handel bronią i najemnicy w Iraku? Kim była Agatha Mills i komu się naraziła? Carlyle znów będzie musiał wejść w świat elity władzy, która pociąga za wszystkie sznurki. Czy podrzędny, londyński gliniarz w ogóle ma szansę rozgryźć tajemnice, sięgające wiele lat wstecz i... wiele kilometrów dalej? Bo, nie ukrywajmy, nikt tak dobrze nie strzeże swoich tajemnic, jak polityk i dyplomata. To z takimi gośćmi będzie musiał się użerać biedny Carlyle.
A w międzyczasie obieca pomoc kilku innym osobom, przez co będzie prowadził kilka spraw jednocześnie. Będzie szukał porwanego dziecka, pomagał dziennikarce, będącej ofiarą stalkingu, i przy okazji pozna jeszcze kilka kobiet, zaangażowanych w jakiś dziwny, religijno-feministyczny ruch. Czy uda mu się taki multitasking
Tym bardziej, że... cóż, nie oszukujmy się. Z Carlyle'a żaden Rambo, a mimo to będzie się wtrącał w nie swoje sprawy. Może narazić się wielu osobom, a jak wiadomo, nikt nie jest kuloodporny. Czy brawura wymieszana z lekkomyślnością to odpowiednie cechy skutecznego policjanta, czy tylko prosta droga do własnej egzekucji? 

James Craig ma styl, który wciąga i bawi. Książka właściwie czyta się sama, nie wywołując uczucia oszukania. "Milcz nawet po śmierci" nie wywołuje grymasu niedowierzania na twarzy czytającego, co jest jedną z jej największych zalet. Wielowątkowość z kolei nie pozwala na znudzenie. Doskonałe, wręcz detaliczne i drobiazgowe londyńskie tło sprawia niezwykle autentyczne wrażenie, dostajemy tutaj coś na zasadzie kilkuwymiarowej pocztówki stolicy Anglii. Czujemy zapach spalin, widzimy czarny smog, słyszymy hałas pędzących taksówek i czujemy smród bezdomnych. Z pewnością James Craig doprowadził tło swoich wyimaginowanych wydarzeń do perfekcji w takim stopniu, że aż chciałoby się uwierzyć w całość. Bo przecież to wszystko naprawdę mogło się wydarzyć. I wydarzyło się - gdyż choć w ten sposób, pisząc i uświadamiając, można choć odrobinę oddać cześć zmarłym, torturowanym i gwałconym 40 lat temu mieszkańców Chile.



Nie określiłabym tej powieści jako kryminał czystej krwi. Prędzej nazwałabym ją obyczajowym przedstawieniem kilku tygodni życia pewnego policjanta, gdyż wiele wątków przeplata się ze sobą - jedne mniej, inne bardziej istotne dla przebiegu fabuły. Pomimo, że akcja opiera się na wątku głównym - morderstwie Agathy Mills - ukazuje codzienność gliniarza, łącznie z zamówieniami na śniadanie i problemami z komórką. Craig stworzył kompleksowy, londyński świat, w którym przedstawia wydarzenia z różnych perspektyw i o różnej mocy, zaś swojego bohatera uczynił niemożliwie ludzkiego. Tak ludzkiego, że aż czasami miałam ochotę nim (Carlyle'em, nie Craigiem) wstrząsnąć. Niemniej dzięki takim zabiegom powieść znacznie zyskuje. Mimo kilku drobnych wad, których nawet nie będę tu wymieniać, gdyż są po prostu nieznaczące, to powieść warta przeczytania. Spędziłam z nią kilka udanych godzin i będę wypatrywać kolejnych części serii o inspektorze Johnie Carlyle - facecie, który jest po prostu normalny. Polecam.

"Państwo Mills nie należeli do ludzi, którzy czytają o seryjnych zabójcach, prawdziwych czy wymyślonych. Wyglądali na intelektualistów niezniżających się do takiego poziomu"
;)


tłumaczenie: Janusz Ochab
Tytuł oryginału: Never Apologise, Never Explain
wydawnictwo: Muza S.A., 2013
ISBN: 9788377584705
liczba stron: 304
polska premiera: 25.09.2013


Milcz nawet po śmierci >> KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE





| Buckingham Palace Blues | The Circus | The Enemy Within |

Komentarze

  1. Przedpremierowa recenzja "Milcz nawet po śmierci" również u Ciebie...
    Przypadek? Nie sądzę... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tak zwany atak z kilku frontów :)

      Usuń
    2. Hyyyyy??? Konspiracja :D!

      Jednakże będę musiał niestety odmówić i podziękować za tę pozycję, bo kryminały ciężko mi przechodzą przez gardło... co nie ukrywam, jest dziwne :D. Ale jeśli mogę coś dopowiedzieć to strasznie jestem ciekaw jednej z kolejnych części tego cyklu... "The Circus" brzmi bardzo obiecująco ;p. Uwielbiam atmosferę w cyrku, więc kto wie... kto wie... mam nadzieję, że zrecenzujesz to kiedyś :D?

      Miłego dnia!
      Melon

      Usuń
    3. Oj tam, Melonie, nie trzeba czytać wszystkiego :) A żadnej konspiracji tu nie było, wypraszam sobie :P

      Usuń
    4. To przynajmniej związek zawodowo-blogowy :P.

      Usuń
  2. Ale się zgrałyście z Wiedźmą ;) Chyba muszę przeczytać, skoro polecają ją dwie blogerki naraz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera, a my zniżamy się do tego, że jednak o seryjnych mordercach czytamy :( Czuję się teraz tak idiotycznie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, też mnie to martwi. Eh, dobrze, że nie jesteśmy sami :)

      Usuń
    2. Proponuję jakiś klub wsparcia. Jedynie wspracia, bo leczyć się z tego uzależnienia chyba nie zamierzam :P

      Usuń
    3. Dzień Dobry, jestem Paulina i lubię czytać o seryjnych mordercach.
      O, to takie AA dla książkofilów. Albo thrillerofilów. ;)
      A leczenie jest bez sensu, bo i tak nie przyniosłoby rezultatów ;)

      Usuń
    4. No chyba że jeden nałóg zastąpimy innym - jakimś mniej groźnym. Moimi pierwszymi propozycjami są wódka i kokaina :P
      Tony Montana stwierdził, że to da się zrobić :P

      Usuń
  4. I tym momencie kryminologia legła w gruzach. Na stos z nią i wszelkimi kryminałami :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też będę ją niebawem polecać lub nie :) Ale Twoja recenzja nawet mnie pozytywnie nastawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam przedpremierowe recenzje. Niestety twoja opinia mnie zawiodła. Spodziewałam się czegoś orginalnego po tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... jest w niej sporo oryginalności. Ale na siłę nie będę przekonywać :)

      Usuń
  7. nie moje klimaty...i brak czasu raczej się nie skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie powiem, ciekawie to się zapowiada- ta wielowątkowość, kompleksowe spojrzenie na życie detektywa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie przeczytam. Kiedyś tam oczywiście. Na razie mam jakiegoś jesiennego doła i nawet Deaver mnie nie zdołał porwać, choć miał już na to jakieś 100 stron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj... na chandrę najlepsza czekolada i Bridget Jones!

      Usuń
  10. Jak polecasz, to musi być naprawdę dobra... :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz